piątek, 21 grudnia 2012

Droga do przyjaźni <3- #11

Powoli otworzyłam oczy, czując jak ktoś wlepia we mnie swoje oczyska.
-Christian..?
-Nie obudziłem cię?
-Nie. Coś się stało?
-Nie. Poprostu pomyślałem że moglibyśmy jechać dzisiaj i kupić coś do twojego mieszkania..?- zapytał niepewnie.
-Emm.. Okay.
A jak tu weszłeś?
-Jakąś dziewczyna mnie wpuściła, bodajże Annabel.
-A Annabel..- mruknęłam sama do siebie. Wstałam i poszłam w stronę ich pokoju. Delikatnie zapukałam w drzwi i nie czekając na odpowiedź uchyliłam je.
-Myślałam że jeszcze śpicie.
-Nie, nie mogliśmy jakoś.
-Dzięki że wpuściliście Mariusa.
-Nie ma sprawy.
-Wiecie ja zaraz wychodzę. Niedługo powinnam wrócić. Zorganizuje jakieś ubrania dla Mariusa, a ty Annabel weź co tam będzie na ciebie dobre z walizki.
-Okay dzięki.
-A i jak coś to jedzenie macie w lodówce.- uśmiechnęłam się promienie i wyszłam z pokoju.
- Zrób sobie kawę czy co tam chcesz, ja się ubiorę i możemy iść.- założyłam dżinsy, czerwoną koszulkę z napisem 'Rock' i czarnym sweterek. Uczesałam włosy w warkoczyka, założyłam płaszczyk, szalik i kozaki i byłam gotowa.
-Annabel, ja wychodzę. - krzyknęłam na co usłyszałam ciche-
-Gdzie idziemy?- zapytałam kiedy wyszliśmy z bloku.
-Przed siebie.
-No dobra.
-Kim jest Annabel?
-Loł. Annabel i Marius mieszkali na dworcu i ich..
-..Przygarnęłaś.
-Właśnie.
-To chyba dobry gest z twojej strony, nie?
-No, mam nadzieję.
-Wiesz chodźmy coś zjeść.
-O Boże! Nie wzięłam pieniędzy.
-Nieszkodzi, ja mam.
-Poczekaj wrócę się.
-Nie. Chodź.
-Co będziemy robić?- zapytałam po chwili ciszy.
-Może by tak najpierw coś zjeść, potem do centrum handlowego. Albo nie. Najpierw na lodowisko, gorąca czekolada a potem centrum handlowe.
-Eee.. Nie miałbyś jakiś ubrani dla Mariusa?
-Coś się znajdzie.
-Dzięki.

-Ile ty tak właściwie masz lat?-zapytałam kiedy wyśliśmy z KFC.
-Eee.. Rocznikiem?
-Może być.
-28.
-Nie jesteś z moją matką?
-Nie.
-To dlaczego nie masz dziewczyny?
-Następny zestaw pytań.
-Następnego nie ma.
-To nie dla mnie.
-Jak to?
-Tak po prostu. Po co się pakować o jakieś bagno?
-Jakieś bagno? Jesteś super chłopakiem/mężczyzną powinieneś mieć dziewczynę.
-Po co? Żeby po kilku dniach mnie zostawiła?
-Nie. A nie brakuje ci tej bliskości drugiej osoby? Nie czujesz się samotnie?
-Nie, w chuj mi to wali.
Wystarczy mi że mam kogoś takiego jak ty.
-Czyli?
-Ktoś z kim mogę pogadać.
-A gdy mnie zabraknie?
-Nie mów tak.
-Skończmy te monologi. Nie lubie gadać o sobie.
-Cieszę się że ciebie spotkałem.
-Wiesz co?
-Hmmm..?
-Fajnie by było gdybyś był moim ojczymem.
-Nie wiem czy byś chciała.
-Ehem. Może bym z Tobą wytrzymała.
-Dlaczego cię tak właściwie wyrzucili ze szkoły?
-Najpierw uszkodziłam narządy płciowe jakiejś gwiazduni, a potem przyjebałam jakiejś dziwce.
-Czemu?
-Co powiedziała że nikt nie uwierzy w te moje bajeczki.
-Że?
-Że mnie zgwałcili.
Upsss..- zakryłam usta ręką.
-Co typowiedziałaś?
-Nic takiego.
-Czemu mi o tym wcześniej nie powiedziałaś?
-Po co?
-byłaś na policji?
-Tak.
-I?
-I nic.
-Nikt ci nie uwierzył?
-Nie.
-Przkro mi.
-Daj spokój.- westchnęłam ciężko.
-Chodź pojeździmy na łyżwach.
-Przepraszam, ale jakoś nie mam ochoty.
-Na pewno?
-Tak.
-To co robimy?
- Co tylko chcesz.
-Więc chodźmy do centrum handlowego.
-Okay.

Chodziliśmy po centrum handlowym kilka godzin. Potem postanowiliśmy poszukać jakiejś pracy.
nasze poszukiwania zakończyły się niepowodzeniem. Niestety. Potem pojechaliśmy jeszcze do domu Christiana skąd wzięliśmy całą walizkę, ubrań które mogłyby być dobre na Mariusa.
Kiedy wróciłam do domu Marius i Annabel siedzieli i oglądali.. Telewizję?
-Skąd macie telewizor.
-Dał nam go taki starszy sąsiad z naprzeciwka.
-Dał?
-Ehem.
-I nic nie wziął?
-Nie.- wzięłam moje pieniądze i wyszłam z mieszkania. Zapukałam do drzwi na przeciwko. otworzył mi je tak jak mówiła Annabel starszy pan.
-Dzień dobry.
-Witaj. W czymś ci mogę pomóc?
-Chciałbym z panem porozmawiać.
-Proszę wejdź.
-Co chciałabym z panem porozmawiać na temat tego telwizora, który rzekomo pan dał. 
-Chodź do kuchni.- poszłam za mężczyzną.- napijesz się czegoś?
-Wody.- mężczyzna postawił szklankę przede mną, po czym sam usiadł na przeciwko. Mruknęłam coś w stylu 'dziękuje'.
-Jesteś Janette, prawda?
-Tak, skąd pan mnie zna?
-Twoja matka prowadziła moją sprawę. Gdyby nie ona.. Nie wiem co by było.
Spotkałem dzisiaj na klatce schodowej twoją współlokatorkę. Nie potrafię wyrazić mojej wdzięczności. Wiem że dopiero wczoraj się tu wprowadziłaś. Nie masz praktycznie nic w tym domu, więc postanowiłem ci to dać. A jak właściwie to była inicjatywa mojego wnuczka.
-To miłe z jego strony.
-Dziękuje.
Ale nie mogę tego wziąć.
-możesz i weźmiesz.
-To może ja chociaż zapłacę.
-Nic, nie chcę.
-W takim razie jak się mogę panu odwdzięczyć?
-To ja się chciałem odwdzięczyć.
-Dziadku z kim rozmawiasz?- usłyszałam jakiś nieznajomy mi dotąd głos.
-Z naszą nową sąsiadką- odpowiedział mężczyzna. Po chwili w kuchni pojawił się chłopak.
-O mój Boże- powiedziałam kiedy zobaczyłam chłopaka.
-Cześć.
-Hej- odpowiedziałam chłopakowi.
-Coś się stało?
-Wie pan, strasznie się zasiedziałam. Muszę już iść. Bardzo było miło. Mam nadzieję że będę częściej tu wpadać. Do widzenia.- powiedziałam na jednym wdechu po czym szybko wyszłam.
Pospiesznie Weszłam do domu, od razu kierując się do pokoju Annabel i Mariusa. -To nie możliwe..- powiedziałam kiedy zobaczyłam chłopaka.

-------------------------------

Witajcie!
Wiem że powiedziałam że nic już w tym roku nie dodam ale dzięki drugiej autorce mojego drugiego bloga miałam czas żeby napisać rozdział. Wiem krótki, bo krótki ale nie chciało mi się więcej pisać. Do końca roku powinnam dodać jeszcze ze 2 rozdziały, ale niczego nie obiecuje.

Więc.. W 13 albo 14 będę miała dla was niespodziankę. Pojawi się to drugi raz już na tym Blogu. ;D

Nie wiem czy są jakieś błędy czy nie, ale w chuj nie chce mi się tego sprawdzać. :)

Kocham <3
Karlee.

piątek, 14 grudnia 2012

Nowy etap samodzielnego życia- 10

Droga z mojego domu do sklepu wiodła koło dworca. Było słychać jeżdżące pociągi i metalowe koła stukoczące o szyny. Jedyne co mi się z tym kojarzyło to Harry. Ten dzień kiedy poszliśmy na dworzec i wtedy pokazałam mu tych bezdomnych. Coś, takie wewnętrzne uczucie nie pozwoliło mi zawrócić i iść do domu.
Nie wiem po co tam szłam. Jestem strasznie dziwna, nie? Kto normalny nocą, w takie zimno, wkońcu mamy już 1 listopad chodzi na jakiś dworzec i jeszcze nawet samemu nie wiedząc po co?
Szłam tak wzdłuż peronów i nie widziałam tam nic nadzwyczajnego. Wtedy zobaczyłam ich. I wszystko mi się przypomniało. Podeszłam do tej dwójki nastolatków, nie wiele młodszych ode mnie i przykucnęłam przy nich.
-Cześć- zaczęłam.
-Witaj- odpowiedziała mi dziewczyna.
-Pójdziecie ze mną?
-Gdzie?
-Do domu.
-Jasne pewnie zaprowadzisz naś na policję bo jesteśmy nie pełnoletni- odezwał się chłopak.
-Spójrz na mnie i powiedz mi czy ja wyglądam na osobę która trzma się z policją?- ściągnęłam kaptur.
-To ty..- odezwała się dziewczyna.
-Przecież powiedziałam wam kiedyś że wrócę, nie? A ja słowa dotrzymuje.
To co idziecie ze mną czy wolicie dalej marznąć?- dziewczyna spojrzała na chłopaka i się uśmiechnęła, zapewne dawno tego nie robiła.
-Kochanie, to chyba cud. Szczęście się do nas uśmiechnęło.  Chodźmy z nią.- on w odpowiedzi pocałował ją czule. Chłopak pomógł dziewczynie wstać i złapał ją za rękę.
-Macie  jakieś swoje ubrania?
-Tylko to co na sobie.
-Dobra jutro się coś wymyśli. Chodźcie.
-Może ja wezmę tą torbę- zapytał chłopak.
-Nie, wy jesteście zmęczeni. Nie chce żeby któreś z was mi się tu przewróciło. -uśmiechnęłam się. Resztę drogi przemierzyliśmy w milczeniu. Kiedy weszliśmy do domu poczułam to przyjemne ciepło które wręcz uderzyło w moje ciało.
-Rozbierzcie się i chodźcie do kuchni.- powiedziałam do nich, a sama zaniosłam zakupy do kuchni. Zdjęłam kurtkę i powiesiłam na krześle w kuchni.
-Siadajcie.- oni usiedli, a ja słowa oparłam się o krzesło.
-Nie wiem przez co przechodziliście i jaka jest wasza historia, ale to jest wasza sprawa. Ja wam jedynie chcę pomóc. Chciałabym widzieć w jakim jesteście wieku?
-Marius za 2 miesiące będzie miał 18, a ja za 4 miesiące.
-Czyli jesteście w tym samym wieku.
-Tak.
-Aha, dobra. Ty masz na imię Marius, a ty?
- Annabel
-Ja jestem Janette, możecie mówić do mnie po imieniu.
-Okay.
-Więc w związku że wy niestety nie możecie jeszcze pracować, będziecie przebywać w domu.
-Ale jak to? Przecież nie opłacisz mieszkania, ani nie wyżywisz nas i siebie z jednej małej pensji.
-Po pierwsze mam to- pokazałam im dwa ruloniki zwiniętych pieniędzy, po drugie wy dosyć dużo przeszliście. Może was jeszcze szukać policja, a po za tym przyda wam się spędzić teraz trochę czasu razem, w mieszkaniu a nie na ulicy.
Jak Marius skończy 18 lat wtedy pójdzie do pracy i będziemy razem opłacać mieszkanie. Na razie ja się tym zajmę. A wy możecie dbać o porządek w mieszkaniu i gotować obiady.- uśmiechnęłam się- co wy na to.?
-Wiesz ogromie ci  za to dziękujemy, ale..
-..ale co.? Wolicie wrócić na ulice?
Nawet nie słyszę odmowy. Zaraz wam zorganizuje jakieś ubrania do spania. A potem zrobimy kolację, Okay?
-Dobra- poszłam do mojego pokoju i otworzyłam jedną walizkę. Wyjęłam z niej jedną z moich białych bokserek i spodnie piżamowe w biało-czarną kratę. Annabel była niższa ode mnie o głowę i przede wszystkim była szczuplejsza. Teraz nie żałuję że wzięłam z domu wszystkie ubrania, nawet te za małe. Wydaje mi się że na Annabel będą.. idealne?
Wzięłam jeszcze świeżą bieliznę. Złożyłam ubrania na jedną kupkę i zaniosłam je Annabel. Jej wyraz twarzy kiedy jej zaniosłam ubrania- bezcenny. Zaczęłam się śmiać z jej miny.
-Spokojnie nie używana.
-dzięki- uśmiechnęła się. Ona poszła się kompać, a ja do kuchni. Siedział tam Marius. Wyjęłam z torby wszystkie zakupy. Zostawiłam tylko to co potrzebowałam. Na jednej patelni robiłam jajecznicę, a na drugiej naleśniki. Wolałam jedną zrobić tego więcej bo widziałam że oni zapewne wprost 'umierają z głodu'.Annabel wygladała niczym anorektyczka. Wyjęłam jeszcze czekoladę. Rozstawiłam jeszcze talerze. Wlałam do szklanek soku pomarańczowego i postawiłam karton i szklanki na stole. Wtem Annabel wyszła z łazienki.
-Chodź na kolację.- rzuciłam odsuwając dla niej krzesło.
Wzięłam dwa naleśniki z czekoladą na talerz i sok w ręke. Wstałam do stołu i chciałam iść do pokoju.
-gdzie idziesz?
-Wiem że możecie odczuwać skrępowanie, ale jedzcie ile chcecie, rozumiem was.
-Dzięki.- Usiadłam na swoim łóżku. Konsumując rozmyślałam jakby tu urządzić pokój. Może zrobić z niego moją sypialnie i salon? Koło kanapy postawiłoby się stolik. W rogu szafę, biurko też by  się przydało, kilka półek. Telewizor na przeciw kanapy, żeby można było oglądać. I chyba na tym przystanę.
Chyba urządzę ten pokój na kolor niebieski. Chociaż zawsze mogłabym do mojej niebieskiej sofy walnać kolor kremowy. Wstałam i odniosłam talerz do zlewu. Marius i Annabel sprzątali ze stołu.
-Emm.. Nie mam żadnych męskich ubrań więc dzisiejszą noc będziesz musiał pszemęczyć- zwróciłam się do Marius'a.
-Nie ma problemu. I tak dziękujemy ci za wszystko.
-Wiecie miałam ciężki dzień położę się już spać. Pogadamy jutro.
-To może ty idź się pierwsza wykąpać, ja poczekam.
-Okay.- wzięłam swoje ulubione piżamy czyli bluzkę w paski Jamesa, świeżą bieliznę i szlafrok i Poszłam do łazienki.
Wzięłam szybki prysznic bo nie miałam najmniejszej ochoty na długie przesiadywanie w wannie czy coś takiego. Rozłożyłam kanapę, w której wnętrzu była pościel w pandy.
Uśmiechnęłam się pod nosem i układając się wygodnie na łóżku zgasiłam lampke i wtuliłam się w moją pandę-poduszkę.

----------------------------------------

Witajcie.

Przepraszam za tak długą nieobecność, ale do końca tego roku chcę skończyć tego drugiego bloga i muszę nieźle spinać tyłek.

Do końca tego roku już prawdopodobnie żaden rozdział się nie pojawi.

Kocham <3
Karlee.

poniedziałek, 26 listopada 2012

... cz. III

To już na szczęście ostatnia cz. Liebster Award.
Odpowiadam na pytania Darcy Roberts 

1. Twój ulubiony kolor ?

Zielony, czerwony, niebieski.
 
2. Gdybyś miała zmienić świat, jak byś go zmieniła ?

 



Na pewno zmieniłabym to, żeby chłopcy odpisywali swoim fankom. Oczywiście nie sugeruję, że nie odpisują, ale gdyby odpisywali w większej ilości fankom. Po drugie, chciałabym żeby w Polsce były koncerty wykonawców typu One Direction, Ed Sheeran, Justin Bieber, Linkin Park i wielu innych ludzi. Po trzecie chciałabym żeby było równouprawnienie, a ludzie mogli spełniać swoje marzenia.
 
3. Jaki jest twój nawyk, twoja codzienna rutyna ? 

 

Codziennie gdy się obudzę, pierwszą rzeczą jaką robię to wejście na twittera :D
 
4. Jeśli byłabyś którymś chłopakiem z One Direction, to którym ?

 

Niall'em <3 
 
5. Jakiej cechy nie lubisz u siebie najbardziej, a jaką uwielbiasz ? 

 


Lubię to, że nie zależnie od okoliczności potrafię ludziom powiedzieć to co myślę, oczywiście jeśli mnie zdenerwują lub jest taka konieczność, a ta której nie lubie to właśnie ta że czasami jestem 'zbyt szczera'.
 
6. Jakie jest twoje motto życiowe ?

 
Because tomorrow is too late..

7. Jakie masz plany na życie ?
 
Chcę zamieszkać w Londynie, ale co ja będę w życiu robiła.. to jest właśnie dobre pytanie :)
 
8. Jakiego typu muzyki słuchasz ?

 
Hip-hop/ rap, pop, niektóre piosenki klasyfikują się do dance, pop/rock, a nawet alternative.
 
9. Co robisz w wolnym dla ciebie czasie ?

 

Hmm.. czytam blogi, śpię, buszuję po internecie i wkurzam ludzi :D
 
10. Co sprawiłoby ci największy ból ?

 
Nie pamiętam teraz. 

11. Opisz siebie w 3 słowach.



Ja.. hmm.. szalona, uparta, leniwa :D



Moje pytania:
1. Wierzysz w istnienie Larrego?
2. Wierzysz w przyjaźń damsko-męską?
3. Grasz na jakimś instrumencie?
4. Jak długo jesteś Directionerką?
5. Z czym ci się kojarzy:
-Zayn:
-Niall:
-Liam:
-Harry:
-Louis:
6. Słuchasz Ed'a Sheeran'a?
Jeśli tak, jaka jest twoja ulubiona piosenka?
7. Imię twojej BFF (jeśli masz) ?
8. Twoja największa wtopa? ;D
9.Jesteś bardziej optymistką czy pesymistką?
10. Twój ulubiony blog?
11.Moment wyrwany z twojego życia, którego nigdy nie zapomnisz?

Blogi które nominuję:
1.http://did-you-see-love.blogspot.com/
2.http://thereason-forthatsmile.blogspot.com/
3.http://1d-love-harry-and-liam-love.blogspot.com/
4.http://smak-francuskiej-milosci.blogspot.com/
5.http://imnotscaredbecauseimstrong.blogspot.com/
6.http://party-hard-1d.blogspot.com/
7.http://your-life-your-voice.blogspot.com/
8.http://my-little-crazy-world-by-blue-rose.blogspot.com/
9.http://up-all-night-one-direction-love.blogspot.com/
10.http://n-o-w-e-z-y-c-i-e.blogspot.com/
11. http://one-direction-blog-mrs-styles.blogspot.com/

__________________________________________

To już chyba wszystko :D

Kocham <3
Karlee.

sobota, 24 listopada 2012

.. cz. II

Więc kontynuacja:

Liebster Award

Będę odpowiadać na pytania  Annie

1.Wasze największe marzenie?

Uhh..  długo by tu wymieniać kiedyś marzyłam żeby zostać dentystką. Tak, tak wiem byłam głupia :) Ale to było i minęło. Teraz marzę żeby się nauczyć grać na gitarze: dobrze że  chociaż gitarę mam :D no i jeszcze, ale tak najbardziej najbardziej to bym chciała spotkać 1D.

2.Od ilu lat jesteście Directioners?

Nie znam dokładnej daty ale teraz  w listopadzie będzie jakoś rok.

3.Ulubiony warzywo/owoc?
Warzywo oczywiście że marchewki , a owoców to dużo lubię ;D

4.Jaki macie charakter?

Na temat mojego charakteru można dużo by gadać. Irytuje mnie poniżenie innych. Nie umiem bezczynnie stać i patrzeć jak ktoś robi z kogoś pośmiewisko.
Jestem dziewczyną która uparcie stawia na swoim i patrzeć nie pozwolę sobie żeby ktoś sobie ze mnie kpił, żartował lub różne takie. Jestem do wielu rzeczy zdolna, bez względu na okoliczności potrafię uderzyć chłopaka, bo to oni są najczęściej powodem mojego stresu. Na ogół w szkole jestem 'grzeczna' ale jak twierdzi moja BFF mam zmiany nastrojów co jest prawdą. Na jednej przerwie jestem szczęśliwa i uśmiechnięta a na następnej osiągam maksymalny poziom irytacji. A żeby mnie zdenerwować nie trzeba wiele. Tak po za tym na co dzień jestem uśmiechnięta,lubię się dużo śmiać  i mam trochę 'zrytą banie' :)

5.Wasza ulubiona piosenka 1D?

Kocham wszystkie piosenki chłopców, ale 'Moments ' i 'Little Things' zawsze będą uważane przeze mnie jako te najpiękniejsze.

6.Najodważniejsza rzecz jaką zrobiłyście?

To chyba będzie.. jak w wakacje w tamtym roku byłam u BFF i zaczęłyśmy sobie jeździć rowerami. Zatrzymałyśmy się na moście i potem mimo że się cholernie bałam stanęłam na balustradzie tego mostu. Tego  chyba Nigdy nie zapomnę ;D

7.W jakim kraju oprócz UK chciałybyście mieszkać?

Chyba w Paryżu, New York'u albo Irlandii.

8. Ile czasu spędzacie rano przed lustrem?

Minuta, maksymalnie dwie.

9. Macie jakieś zwierzątka domowe/ miałyście?

Nie.

10. Jaki jest wasz ulubiony kolor?

Zielony, czerwony i niebieski.

11. Farbowałyście kiedyś włosy?

Never.

Zaneta :) 

 1.Jakbyś miała się spotkać z jednym z członków zespołu, kto by to był?



Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Kocham ich jednakowo wszystkich.

2.Jak poznałaś 1D?

Dzięki mojej BFF. Gdyby nie ona dziś na pewno nie byłabym Directionerką.

3.Kiedy stałaś się Directioners?

Nie znam konkretnej daty, ale to było jakoś rok temu w listopadzie.

4.Czego zazdrościsz Liamowi Harryemu Niallowi Zaynowi i Louisowi?



Liamowi -> tego opanowania i rozsądku. Oczywiście nie zapominając o talencie.
Harryemu -> oczywiście dołeczków na policzkach i loczków. Zawsze chciałam mieć loczki :D
No i tego głosu. Lubię tą jego chrypkę :p
Niallowi -> tych zajebistych oczu i tego że jest taki słodki. Ma taki cudowny głos.
Zayn -> telent. Mistrz ciętej riposty ^^
Louis -> tego poczucia humoru. Bym ich określiła że Niall to ten od pocieszania i przytulania, a Louis to ten od żartowania i rozweselania. No i oczywiście głos <3

5.Masz płytę?

Oczywiście. Mam obie :D

6.Co cię zainspirowało, żeby założyć bloga i pisać o nich opowiadanie?



Chyba moja własna głupota. Nie no tak na poważnie to zainspirował mnie blog Majki :)

7.Jak twoi znajomi reagują na to że jesteś Directioners?


Chyba już do tego przywyknęli i to zaakceptowali xd.

8.Jaka jest twoja ulubiona piosenka z nowej i starej płyty?

UAL -> 'Moments'
TMH -> 'Little Things'

9.Uważasz, żę chłopaki się zmienili przez sławe?


Nie. Moim zdaniem są nadal tymi samymi chłopakami. I wydaje mi się że się starają, aż taki nie gwiazdożyć, jak inne pozostałe gwiazdy. W każdym razie cieszę się że są tacy a nie inni. Nie zamieniła bym ich na nikogo innego <3

10. Za co ich kochasz? (Jeżeli kochasz :D)


Za wszystko. Za głos, talent, wygląd i to w jaki sposób traktują swoich fanów. Przynajmniej nas nie olewają jak niektóre gwiazdy.
I po prostu za to że są.

11.Myślisz, że jak długo One Direction będą razem?


Nie wiem, ale mam nadzieję że jak najdłużej. Moja wyobraźnia jest taka, że będą śpiewać dopóki zdrowie im na to pozwoli i będą się przyjaźnić dopóki śmierć ich nie rozłączy.

____________________________________________

Więc odpowiedziałam na kolejne dwie nominacje i została mi jeszcze jedna, ale na nią już odpowiem jutro, chociaż mogłabym dzisiaj, ale nie mam ułożonych pytań do blogów które ja będę nominować, ani nie mam jeszcze tych 11 blogów które chce nominować.
Więc do jutra :D

Kocha <3
Karlee.

Szlachta nie kradnie- szlachta pożycza bez pytania - #9

WTF? Listonosz..? No a kogo mogłam się spodziewać?  List od dyrektora szkoły. Nie musiałam go otwierać- wiedziałam co w nim jest. Rzuciłam go na stół w kuchni. Nalałam sobie soku i poszłam do swojego pokoju.
Włączyłam laptopa i zasiadłam do Twittera. Czy to przypadek że nagle dodało mnie do obserwowanych tyle osób?
A najciekawszą osobą był sam Harry. 8 milionów obserwujących. Dość długo wahałam się czy go zacząć obserwować,ale jednak zrobiłam 'follow back'. Nie chciał mi się siedzieć dłużej, czułam zmęczenie. Nie miałam zamiaru spac na tym łóżku.. nadal było odrażające. Zeszłam na dół do salonu i położyłam się kanapie i zasnęłam.

Obudziło mnie czyjeś pukanie po plecach.
-O mama.
-Cześć. Możesz mi wytłumaczyć co to jest?
-Yyy.. wygląda mi to na list ale zawsze może być to telegram albo e-mail.
-Janette! Wywali cię ze szkoły a ty mi to spokojnie opowiadasz.?
-Nie drżyj się na mnie.
-Jak mam na ciebie nie krzyczeć? Dla mnie to jest nie do pojęcia.
-Ważne że dla mnie jest.
-Janette mam dosyć. Wyprowadzasz się stąd. Mam już dosyć twoich głupich gierek że ktoś cię zgwałcił. Naprawdę aż tak bardzo ci się nudziło?
-Nie kłamałam 
-Oczywiście. Święta Janette. Teraz to wydalenie ze szkoły. I co ty chcesz teraz robić?
-Nic.
-To będziesz sobie musiała od dzisiaj sama zapracować na mieszkanie i jedzenie. Nie odpowiadał ci dobrobyt  jaki ci z ojcem dawaliśmy to pakujesz swoje manatki i się stąd wyprowadzasz.
-Na prawdę tego chcesz?
-Tak. Nie jesteś mi potrzebna do szczęścia.
-A podobno mnie kochasz.
-Jasne że cię kocham, ale w tym momencie życia jesteś dzieckiem które sprawia problemy nie tylko mi. Dziewczyno niszczysz sobie życie.
-Co ty mi próbujesz pokazać?
-Próbuje ci pokazać jak to jest samemu zarabiać na własne utrzymanie.
-Nie próbujesz mi udowodnić że sama sobie nie poradzę.
-Wyprowadza się i ja nie chcę cię nigdy więcej widzieć, po prostu wyprowadzasz się stąd raz na zawsze. I nie wracaj tu.
-Jak sobie życzysz - wkurzona odwróciłam się i poszłam do siebie.
-Janette! - wydarła się matka.
-Czego?
-Wychodzę i jak wrócę za 4 godziny ma cię tu nie być.
-Jeb się. - usłyszałam tylko trzaśnięcie drzwiami.
-Ja pierdole. Co ja teraz zrobię? Dobra..ogar. Najpierw się muszę spakować. Zaczęłam wyciągać walizki i wrzucać ubrania jak lecą. Nie składałam ich tylko wrzucałam jak lecą.
Po godzinnym pakowaniu miałam już wszystko zaplanowane a walizki ustawione pod drzwiami.  Po raz kolejny tego dnia usłyszałam dzwonek do drzwi.
-O Christian. Wejdź. Rozgość się ja nie mam dla ciebie czasu. -Czemu?
Oo..ktoś się wyprowadza albo wprowadza bo na wyjazd na wakacje to mi nie wygląda.
-Dzięki.
Ja się wyprowadzam.
-Yyy.. ty?
-no. Twoja kobieta wyrzuciła mnie z domu. - mówiłam ze spokojem
-Elizabeth? Chyba sobie żartujesz?
-A wyglądam jakbym żartowała?
-No chyba nie.
-Co masz zamiar zrobić.
-A po co ci to wiedzieć? Przecież ty jesteś za moją matką.
-A kto tak powiedział? Nie preferuje wyrzucania dzieci z domu.
-Czyli co? Pomożesz mi? - uśmiechnęłam się delikatnie.
-No raczej.- uśmiechnął się.-jaki masz plan?
-Mam jeszcze 3 godziny. Chce poszukać mieszkania.  Jeżeli matka zostawiła swoją torebkę zrobię jej niespodziankę i...
-..wykorzystasz jej kartę kredytową?
-Jaki ty mądry.- zaśmiałam się.
-Dawaj mi laptopa, zaraz będziemy szukać.
-Mam tylko jednego.
-A twojej matki?
-Hasło.
-Ja znam.
-To bierz jest na stole w kuchni.
-Okay.
*
-Nie mam siły. Takim tempie to my nigdy nic nie znajdziemy..
-Janette.. wiesz dobrze że obdzwoniliśmy już że 30 ludzi. W końcu w kilka minut nie znajdziesz mieszkania.
-Tak, racja. Przepraszam.
-Jest Okay, uwierz w siebie.
-Wiesz plany są planami, ale świadomość że mogę zostać bez mieszkania.
-Nie moja wina że...on..wtedy..Tak cholernie mi przykro, że mama mi nie wierzy. W sumie nue wiem czy powinnam ją jeszcze nazywać swoją matką skoro mnie wyrzuciła. Myślałam że jestem silna, że potrafię..
-Ej mała nie płacz..ludzie.. po prostu twoja matka.. eh.. to nie ma sensu.
-Christian?
-Hmm.?
-Czemu mi pomagasz?
-Bo cię lubię..-delikatnie się uśmiechnął- rozumiem twoją sytuację. Sam nie miałem rodziców, musiałem sobie sam radzić.
-Czemu?
-Opowiem ci potem musimy szukać mieszkania.
-Przepraszam..
-Nie masz za co..
Mam..małe mieszkanko. Średniej wielkości kuchnia, łazienka i dwa pokoiki. Jeden dwuosobowy większy i jeden jednoosobowy taki mniejszy.
-Gdzie?
-Praktycznie w centrum Londynu. Nie jest drogie, ale śliczne.
-Dzwonimy.
*
Dzięki Bogu mieszkanko nie miało wielu kupców. Udało nam się załatwić podpisanie umowy jeszcze dziś wieczorem. Z pomocą Christiana wypłaciłam pieniądze z konta matki, a jej kartę pozostawiłam w jej torebce.
-Janette bierzesz coś jeszcze?
-Tak.. połowę kuchni..
-Eee...że jedzenie?
-No..
Mogę cię o coś prosić?
-Jasne..weź te wszystkie kartony i spakuj resztę co została w moim pokoju.
-Okay.- Zostało jeszcze pół godziny do powrotu matki. Zapakowaliśmy wszystkie moje rzeczy do samochodu Christiana.
-To jedziemy?
-Yyy..nie. Poczekaj chwilę na mnie.
-Ej gdzie idziesz?
-No poczekaj na mnie. - wyszłam w samochodu i szybko wbiegłam do domu. Weszłam do 'gabinetu' ojca.
Otworzyłam małą szafeczkę pod biurkiem. Tam były dwie szuflady i półeczka. Wyjęłam spod małego wazonika na kominku kluczyki i otworzyłam jedną z szuflad. Wtedy do pokoju wszedł Christian. Wysuszyłam się bo już o myślałam że to ojciec.
-Nie strasz mnie.
-co ty robisz?
-pożyczam pieniądze.
-pożyczasz?
-Ehem.
-Chyba kradniesz.
-Szlachta nie kradnie. Szlachta pożycza bez pytania.
Już- wzięłam dwa ruloniki pieniędzy i zamknęłam szafkę  odkładając kluczyk na swoje miejsce.
-Możemy jechać- rzuciłam kiedy wsiadłam do samochodu.

Pojechaliśmy pod wskazany adres. Właściciel był bardzo miły. Podpisaliśmy umowę na pół roku. Nie chciałam jak na razie więcej. Przecież zawsze mogłoby mi się tu nie spodobać albo co kolwiek innego by mi odpowiadało. W końcu wszystko zawsze się może zmienić. Mieszkanie nie było zbyt wyposażone ale dało się w nim mieszkać. Kuchnia i łazienka miały pełne wyposażenie, natomiast w pokojach znajdowały się tylko łóżka i jakieś krzesło albo fotel. Mimo wszystko i tak byłam zadowolona bo miałam wszystko co potrzebowałam. Noo.. może nie wszystko ale przynajmniej miałam gdzie mieszkać. To chyba na prawdę jakiś prawdziwy cud że nam się udało w tak krótkim czasie znaleźć mieszkanie. Bóg mnie kocha.
-Wiesz.. to może ja już pójdę..-skinęłam potwierdzająco głową.-gdyby coś to wiesz...Cześć.
-Christian..
-Hmm?
-Mimo wszystko nie rozumiem dlaczego mi pomagałeś. Wydaje mi się, że powinieneś stać po stronie mojej matki, w  końcu to ona jest twoją kobietą, tym czasem mi pomogłeś. Dziękuje..
-Zawsze do usług..
-Zadzwoń do mnie jutro koło południa ok?
-Dobrze. - Kiedy Christian wyszedł postanowiłam trochę rozejrzeć się po mojej kuchni.W lodówce był tylko sok pomarańczowy, a na miseczce na stole stały jabłka. No sory, ale tym nie idzie się najeść- przynajmniej w moim przypadku. Ubrałam mój płaszczyk, szal i buty i wyszłam z mieszkania, kierując się w stronę najbliższego sklepu.

______________________________________________________________________
Cześć wszystkim!
 Wiem że rozdział trochę nudny, w sumie to mi się nawet nie podoba no ale cóż..
Pewnie nie spodziewaliście się takiego przebiegu wydarzeń? :D Ale uprzedzam, że to się dopiero rozkręca ^^

Ogółem to dawno nie pisałam, ale te nominacje i wgl.
Za chwilę, odpowiem na pozostałe pytania, a zostały mi jeszcze 3 nominacje .

Kocham <3
Karlee.

czwartek, 22 listopada 2012

... cz. I

Liebster Award

Witajcie! 

Chyba nie muszę nic więcej pisać i tłumaczyć o co w tym chodzi. Z jednej strony dziękuje wam za nominację, ale nie uważam, że moje blogi zasługują na to. 

 

Otrzymałam, aż 3 nominacje, szczerze mówiąc nie wiem z jakiej to okazji ale dla was to być może powód do szczęścia, z mojej perspektywy to męczenie ludzi. Tak, tak wiem że pomyślicie, że to co ja pisze jest dziwne, bo dla was to powód do szczęścia, no ale ja zawsze miałam zjechaną banie xd. ( to wam najlepiej wytłumaczy ---> ona

 

Zacznę od odpowiedzenia na pytania:

 

Majka

 

1. Jak długo blogujesz?

 

Więc na bloggerze jestem teoretycznie od marca tego roku, ale mój pierwszy blog nie okazał się porażką tylko totalną katastrofą w wyniku czego usunęłam go i nie żałuję tej decyzji.

 

2. Co cię inspiruje?

 

Inspiruje mnie muzyka, ty i inne blogi.                                                                         Jeżeli chodzi o Ciebie: jeżeli zauważałaś niektóre moje pomysły są podobne do twoich. Nie wiem z jak to się dzieję, ale mam nadzieję, że nie ukradałam jeszcze nigdy twojego pomysłu. Po drugie to ty czasami pomagałaś mi wymyślić jakiś fragment rozdziału bo mi brakowało pomysłów. Za co dziękuje.                                                  W odniesieniu do blogów: To one właśnie czasami dają mi natchnienie na pisania. Kilka albo kilkanaście razy zdażało mi się że czytając  bloga nachodziła mnie chęc napisania rozdziału.

 

A jeśli chodzi o inspiracje z poza mojej "twórczości" to nie mam jakiejś szczególnej inspiracji. Czasami potrafię się wzorować na fragmencie przeczytanej książki, bloga albo słów różnych ludzi, aczkolwiek to nie wpływa na mnie jakoś szczególnie. 

 

3.Czy ktoś wie o twoich blogach?

 

Tak, wie kilka osób, lecz tylko dwie osoby z mojego otoczenia mają do nich linka. 

 

4. Czy jest osoba, która wspiera cię w twojej twórczości?

 

Nie wiem czy to co piszę da się nazwać "twórczością" , ale najbardziej to chyba ty mnie wspierasz. 

 

Na myśl od razu mi się nasuwa jak czasami siedząc w jacuzzi gadamy o blogach xd.

 

5. Ulubiony wykonawca?

 

No oczywiście że One Direction, chodź w moim telefonie jest również album pod nazwą 'Ed Sheeran', 'Pezet' czy 'The Fray'.

 

6. Ulubiona piosenka/i?

 

Nie mam ulubionej piosenki, aczkolwiek chyba najczęściej słucham 'Moments' i 'Little Things'

 

7. Ulubiona książka/i?

 

Oczywiście, że są to 'Numery' Rachel Ward, ale ostatnio coraz częściej zastanawiam się nad przeczytaniem 'Harry'ego Pottera' :D

 

8. Jak definiujesz słowo miłość?

 

Kiedy widzę na tt czy fb jak ludzie piszą o 'miłości' to 'rzygam tęczą'. Po prostu nie wierzę w miłość.

 

9. Co sądzisz na temat samobójstw?

 

Ehh.. dosyć trudny temat. Targnięcie się na własne życie według mnie jest oznaką poddania się.  Jeżeli ktoś popełnia samobójstwo lub przymierza się do tego to znaczy że nie może poradzić sobie z własnymi problemami. Ale mimo tego ludzie i tak popełniają samobójstwa i będą to robić bez względu na okoliczności. 

 

10. Kto jest dla Ciebie najważniejszą osobom na świecie?

 

Mimo, iż jestem Directionerką, a moja mama twierdzi że razem z tobą zwariowałyśmy na ich punkcie nie powiem że One Direction jest dla mnie najważniejsze. W końcu nie dzięki nim jestem i żyję. Najważniejsi na  pewno będą dla mnie rodzice, rodzeństwo i ta najbliższa rodzina do 3 pokoleń, ale wiele znaczysz dla mnie ty. To że Cię mam i bez względu na wszystko zawsze przy mnie jesteś. Więc mimo że nie jestem z tobą spokrewniona w żaden sposób zaliczasz się do mojej rodziny i do tych najważniejszych osób <3

 

11. Twoje przezwisko/ pseudonim?

 

Jakiegoś szczególnego przezwiska ale pseudonimu nie mam, sama wiesz o tym najlepiej, ale pamiętam jak jeszcze nie tak dawno wołałaś na mnie ' babolu' :p Teraz Maciusiałkę woła na mnie Aniula xd. 

 

Przepraszam was ale na pozostałe dwie nominacje odpiszę jutro lub pojutrze, napiszę pytania i przede wszystkim wypiszę to 11 osób, które nominuje, bo dzisiaj muszę 'odrobić lekcje' xd., ale chciałam wam powiedzieć, że jeśli znacie jakieś blogi warte uwagi napiszcie mi w komentarzu. Z chęcią je przeczytam i podam w nominowanych, bo jak na razie mam tylko 3 blogi które mogłabym nominować. 

 

Karlee <3

 

 

sobota, 10 listopada 2012

Zaawansowany poziom snu- #8

Kiedy poczułam coś miękkiego, wilgotnego ale coś zajebistego to było wręcz słodkie, nie widziałam co się dzieje.
Podniosłam delikatnie jedną powiekę i zobaczyłam..
Bicz! Całowałam się z Jamesem. Nie widziałam co ja robię wgl. z nim w jednym łóżku, przecież miałam być u siebie w domu.
Chłopak tak się wczuł, że złapał mnie za policzki jakby się bał że zaraz mu się wyrwę. Po chwili poczułam jak subtelnie wsunął język do mojej buzi. To było takie cudowne uczucie. Językiem wyczułam jego aparat na zębach. Językiem jeździł po moim podniebieniu, a po jego spodniej części języka.  Przypomniał mi się mój sen. Śniło mi się że.. Omg! Śniło mi się że się całowałam z Jamesem. Czyli to nie sen! Wyciągnęłam język z jego buzi i przerwałam pocałunek.
-Przepraszam-  wyszeptał
-Gdzie ja jestem?
-u mnie w domu.
-Ale miałam być u siebie.
-zasnęłaś w taksówce, próbowałem dopytać Harrego gdzie mieszkasz, ale nie mogłem się z nim dogadać, więc zabrałem cię do siebie.
-Dziękuje, a dlaczego my razem śpimy.?
-Położyłem cię w pokoju na przeciwko mojego, ale ty w nocy lunatykowałaś i przyszłaś do mnie. Czytałem kiedyś że lunatyków nie wolno budzić. Położyłaś się na łóżku i Przykryłaś kołdrą, potem się do mnie przytuliłaś i na tym się skończyło twoje lunatykowanie. Potem tak gdzieś z 15 minut temu jak spałem obudziłaś mnie bo zaczęłaś mnie całować. No i tak to się trochę rozkręciło.
-Przepraszam.
-Nic się nie stajni Było mi bardzo miło. - wtuliłam się z niego i poszłam dalej spać. Lecz to było tylko pojęcie względne. Mimo iż oczy miałam zamknięte nie spałam. Po pół godziny gdy James zasnął wstałam po cichu, dopiero teraz zobaczyłam  że jestem w samej bieliźnie. Po cichu wyszłam z pokoju zamykając za sobą drzwi i Weszłam do pokoju na przeciwko. Tam były moje ubrania. Ubrałam się- zostawiam swoją bluzkę, a otworzyłam szafę i Wyciągnęłam jakąś granatową w białe paski i z długim rękawem, bo jak przypuszczam na dworze może być jeszcze zimno. Szybko, rozczesałam włosy i przemyłam zmęczoną twarz. Zeszłam na dół i odszukałam kuchni. Wszystkie drzwi za sobą zamykałam żeby nie słyszeli jak robię śniadanie. Jak najciszej zrobiłam masę do naleśników i zaczęłam je smażyć. Chyba mój plan się powiódł, bo żaden z nich nie wstał. Wyciągnęłam z lodówki dżemy i czekoladę i przeszłam do konsumowania. Mój żołądek ograniczył jedzenie do jednego naleśnika z czekoladą i szklanką soku pomarańczowego. Przykryłam naleśniki drugim talerzem i wyszłam z domu. Skierowałam się do sklepu oddalonego o 200 m po bułki. Nie widziałam z czym oni jedzą kanapki więc zrobiłam je z serem, czekoladą i wędliną. Postawiłam im dwa talerze, sztućce i kubki. Jednym słowem śniadanie gotowe. Udałam się do salonu, gdzie na stole leżał jakiś zeszyt i długopis. Wzięłam go i poszłam do kuchni. Usiadłam przy bufecie i Otworzylam zeszyt. zaraz na początku zobaczyłam zdjęcie Jamesa i Harrego. Uśmiechnęłam się mimowolnie i wyrwałam jedną kartkę.
'Jeśli to czytacie to znaczy że nie ma mnie już u was w domu.
Przepraszam że wam grzebałam w szafkach, ale efekty właśnie stoją przed wami. Mam nadzieję że wam będzie smakowało.
Prawdopodobnie już się nigdy nie spotkamy.
Mam nadzieję że nie będziecie źli jak wezmę sobie na pamiątkę wasze zdjęcie?

P.S Przepraszam za dzisiaj rano, mam nadzieję że szybko o tym zapomnisz. Wiedz że nie zrobiłam tego specjalnie i dziękuje za wszystko.
Janette .

 Schowałam ich zdjęcie do kieszeni, założyłam buty i po cichu wyszłam. Było dosyć wcześnie, świeże powietrze drażniło moje nozdrza. Wyciągnęłam telefon i przeczytałam ostatnie wiadomości od ojca do mnie czyli do Perrie. W końcu coś z tym muszę zrobić. Nadszedł czas żeby mu się odwdzięczyć.
Napisałam wiadomość do ojca:
'Przykro mi ale z nami koniec, znalazłam sobie kogoś innego i chyba się zakochałam. Zdradziłam cię już nie raz i teraz dopiero czuję że to chyba Ta jedna, prawdziwa miłość na całe życie. Nie dzwoń do mnie, ani nie pisz. Przepraszam i żegnam. Perrie.' i wysłałam. Niech teraz on cierpi, niech zobaczy jak to zajebiście boli.
-Teraz trzeba coś napisać Perrie- rzuciłam sama do siebie.
'Witaj Perrie ! Bardzo tęsknię za tobą, ty się do mnie nie odzywasz i nie wiem kiedy wrócisz i czy mnie tam nie zdradzisz więc aby oszczędzić sobie bólu i cierpienia zrywam z tobą. Nie ma już nas. Nie pisz i nie dzwoń do mnie. Żegnaj.'
Mam nadzieję że to wystarczy. Ta Perrie z Little Mix. Bicz. Jak ja jej nie lubiłam, a teraz nie lubię jej jeszcze bardziej.
Kiedy doszłam do domu, garaż był jak zwykle nie zamknięty przez moją niechlujną matkę, ale i tak jak zwykle zresztą go nie zamknę. Nie miałam kluczy od domu, więc kiedy zauważyłam że rodzice mi ich nie zostawili, dziękowałam Bogu że jednak ten garaż jest otwarty. Przez garaż dostałam się do przedpokoju, potem do salonu i dopiero teraz mogłam swobodnie iść do góry.
Z trudem patrzyłam na to łóżko.Nie wie, muszę kupić, nowe albo co. Nie chcę na nie patrzeć, ani pamiętać czego kolwiek.
Wzięłam czystą bieliznę i ubrania i poszłam do łazienki.
Stanęłam przed lustrem i popatrzyłam na moją sylwetkę.
-Ja.. Buzka Jamesa..- przejechałam po niej opuszkami palców.
Wzięłam szybki prysznic i  ponownie założyłam jego bluzkę.
Założyłam do niej czerwone rurki, nie wiem czemu ale Fajnie to wyglądało. Jakbym już kiedyś widziała kogoś tak ubranego.
Zeszłam na dół zrobić sobie Coś do picia, ale usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam...


_______________________________________________
Cze wszystkim :p
 Przepraszam za 11 dni mojej nieobecności, nie miałam zbytnio czasu pisać.
Podejrzewam, że jest tam trochę błędów, więc za to też przepraszam. Nie zwracajcie na nie uwagai.


I co do tego ostatniego zdania: nie wyobrażajcie sobie za dużo xd


Kocham <3
Karlee.

wtorek, 30 października 2012

Jesteś moim Jamesem Bondem :D - #7

Drzwi otworzył nam Rob.
- O Jane.
Czy chcesz mi coś powiedzieć?
-Yyy..  nie?
Dlaczego pytasz?
-Może mnie przedstawisz.
-A no tak. To jest mój nowy znajomy, niestety bezimienny, a to jest Rob.
-Miło poznać.
-Mi również.
-To co Robie rozkręcamy imprezkę?
-No dawaj.- weszliśmy do środka. Mój nowy  znajomy szedł tuż za mną. Czułam jego oddech na karku.
-Czego się Napijesz?
-eee.. piwo.
-Proszę-podałam mu butelkę, a sama chwyciłam jakiś kolorowy napój zrobiony przez Roba. Drink.
-Fuuj.. Boże Rob! czy ty się nigdy nie nauczysz że nie lubię drinków.?!
-Dobra sory, masz to.-podał mi mały kieliszek z przezroczystym płynem.
-Tak na pusty żołądek?- zapytał mnie bezimienny. Ha ha - jak to śmiesznie brzmi.
-James dziś Halloween daj siana.
-Jaki James?
-Jesteś moim Jamesem Bondem.
-Niech ci będzie.
-Robi! Daj piwo. Nie chce się z dzisiaj uwalić w trzy dupy.
-Jak chcesz. - siedziałam z moim Jamesem (Xd) popijając piwo. Po jakimś czasie on poszedł gdzieś i wrócił po 10 minutach z kolejnym piwem w ręce.
-Zatańczymy?- wyrwał kiedy skończył pić drugie piwo.
-A chce ci się?
-Ehem.
-Ale mi się nie chce.
-To ci się zachce. - odstawiając moje piwo na stół przerzucił mnie przez ramię i zaniósł na środek salonu gdzie wszyscy tańczyli.
-To była prośba czy rozkaz?
-Raczej to drugie.
-Ale o co ci koleś chodzi?- zaczęliśmy się razem śmiać. Przy tej piosence to on  tańczył a ja udawałam że tańczyłam machając w dziwny sposób rękami.
Pod koniec piosenki 'podciął mi nogi' łapiąc mnie pół metra nad ziemią, zapytał.
-To co? Zatańczysz ze mną?
-A mam wybór?
-Yyy.. nie?
-Więc to chyba było pytanie retoryczne.
-Możliwe.- podnosząc mnie podniósł do góry dwa palce coś w stylu 'AVE'.
Dopiero zrozumiałam o co chodzi kiedy poleciała o wiele wolniejsza piosenka.
-Ukartowałeś to?
-Nie skądże?
-Nie kłam.
-Nie potrafię kłamać.-mówiąc to zarzucił moje ręce sobie na ramiona, a swoje ręce położył mi na tali.
-Przytulany?
-A mogę?- kiwnęłam twierdząco głową uśmiechając się. Chłopak przyciągnął mnie do siebie, a ja wtulając się w niego zarzuciłam mu ręce na szyję.
To było cudowne uczucie. Przytulać kogoś, kogo teoretycznie się prawie w ogóle nie zna.
-Dlaczego co chwilę na mnie patrzysz?- zapytał pod koniec piosenki.
-Bo masz fajne oczy.
-Tak? To chyba jedyna rzecz która mi się w sobie podoba.

Siedzieliśmy sobie przy stoliku kiedy zobaczyłam Harrego. Nowy, a już się wkręcił na imprezę.
-Fuuj!
-Co?
-Spójrz.- wskazałam na chłopaka.-Co mówi ci wygląd tej dziewczyny w spódniczce?
-Bierz mnie.
-A jak byś ją określił jednym wyrazem.?
-yy..dziwka?
-Mądry chłopiec.
-Aż mi żal Harrego.
-Czemu?
-Ujebał się w trzy dupy i trafił na jakąś głupią laskę.
-Bywa.
-I co tak sobie będziesz siedziała?
-A co mam robić?
-Wyzwolić go od tej tapeciary?
-A czy ja mam na czole napisane 'POMOC SPOŁECZNA '.?
-Jeszcze nie, ale  jak chcesz mogę napisać.
-Nie dzięki.
-Więc?
-Więc co?- zaśmiałam się- sam się wpakował w gówno to niech sam wyjdzie, albo jak ci tak zależy to sam idź i odbij seksownego Harrego tej lasce.-poruszałam brwiami.
-A żebyś wiedziała że pójdę- wytknął mi język.
-Czekaj-złapałam go za rękę- ja pójdę-uśmiechnęłam się i ruszyłam w stronę lokatego.
-Ej mała ten chłopak tam na kanapie mówił że jesteś śliczna, ale on jest strasznie nieśmiały i wstydzi się odezwać. Może zagadasz?- zaśmiałam się pod nosem.
-Ale ciacho.
Dzięki.
-Proszę-obróciłam się stronę Harrego.
-Dziękuje.
-Sam ją zaprosiłeś do tańca.
-Z daleka miała mniejszą tapetę.
-Harry..!
-Co?
-Ręka! jeszcze raz położysz mi rękę na dupie to..
-..to co?
-.. to zobaczysz jakie to niezbyt przyjemne uczucie poczuć moją rękę na swoim kroczu.
-Dla mnie to same przyjemności.
-Czyżby? A nie pamiętasz sytuacji ze szkoły?
-Yyy.. to ty! Precz siło nieczysta.
-Ale Harry.. no Chodź. zaznasz te trochę przyjemności.
-Jakiej  przyjemności?
-No tej co w szkole.
-Ty to nazywasz przyjemnością?- Podeszłam do niego, tak że nasze twarze dzieliła odległość ok 10 cm i przejechałam dwa razy ręką po jego policzku.
-Jak byś się zdecydował to przyjdź. - posłałam mu na koniec buziaka w powietrzu i odeszłam.

-Myślałem że już zginęłaś- zaśmiał się 'James'
-Nie, zbyt mały domek żeby się zgubić.
-co ty tak długo robiłaś?
-Uświadamiałam Harrego że nie chciał by poczuć mojej ręki na swoim kroczu.- chłopak zrobił minę WTF? o co chodzi? A ja wstałam i poszłam do toalety. Jak weszłam zobaczyłam jakiegoś czarnowłosego chłopaka który posuwał w łazience jakąś laskę.
-Ej dzieci nie wygodniej by wam było na łóżku albo chociaż w wannie.
-Bejbe trochę prywatności- odpowiedział mi ten chłopak
-Dobra, dobra już mnie nie ma. Tylko zamknijcie sobie drzwi bo miała moja mama przyjść po mnie. - po czym zamknęłam drzwi i usiadłam na krześle nie daleko łazienki. Po kilku minutach wyszli ubrani i weszli do któregoś pokoju, a ja miałam wolną łazienkę.
-No- uśmiechnęłam się sama do siebie i weszłam załatwić swoją potrzebę.

-Harry! Harry ruszaj dupę idziemy.
-Sio cie cało?
-Nic się nie stało. Idziemy do domu.
-Gdzie? Ja nie che do tomu.- złapałam jego głowę i odciągnęłam do tylu tak żeby na mnie spojrzał i uderzyłam go z liścia w policzek
-Co ty mi robisz?
-Budze cię, ale i tak nie ma takich efektów jak chciałabym.
Chodź ze mną.
-Gdzie?
-Będziemy się seksować.- uśmiechnęłam się pod nosem.
-Kotku nie mam siły na sex.
-A taka szkoda. Jesteś taki seksowny i pociągający że przez ciebie mam kisiel w gaciach- wybuchnęłam śmiechem.
-Wow!
-Chodź idziemy na lody.
-Chyba chciałaś powiedzieć: Chodź  zrobię  ci loda.
-Sam powiedziałeś że nie masz ochoty na sex.
-Podnieciłaś mnie.
-Przykro mi ale teraz ja nie mam siły. - i puściłam go udając że nie mam siły,  a on był tak piany że się przewrócił z hukiem na płytki w łazience. Ja za to wzięłam słuchawkę, odkręciłam lodowatą wodę i skierowałam ją w stronę głowy Harrego.
Reakcja Harrego była wybuchowa.
-Co ty robisz? Zobacz co zrobiłaś z moimi loczkami?
-Od zmoczenia loczków się nie umiera -zaśmiałam się
-Teraz mi wysuszysz włoski.
-Ale teraz przynajmniej kontaktujesz i idzie się z tobą dogadać.
-Nie gadam z tobą.
-Kotku nie denerwuj się.
-Foch Forever
-Dobra- Harry usiadł  na wannie zakładając ręce na piersi. Starłam wodę którą rozlałam podczas 'cucenia'.
-Słodko wyglądasz jak ci kropelki wody spływają po policzkach- schyliłam się i starłam kilka kropelek.
-Nie kuś bo cię pocałuje.
-A co ja wąż na drzewie a ty Ewa w raju?
-Grabisz sobie.
-Marudzisz.- wysuszyłam Harremu włosy które zaraz potem zwinęły się w loczki.
-Dasz radę sam zejść czy zawołać mojego kumpla?
-Sam pójdę.
-Okay.- Harry wstał i postawił jeden krok, dwa myślę sobie że jest dobrze, ale po trzecim kroku się przewracał więc go wzięłam pod rękę i sprowadziłam go po schodach.
Dobrze że już praktycznie nikogo nie było, bo jak by nie było jest już 5:00 rano.
Zadzwoniłam po taksówkę.
-Chciałabym zamówić taksówkę. - telefon odebrała jakaś starsza kobieta. Podałam adres, z czego dowiedziałam się że muszę poczekać 20 minut  bo są korki w mieście.
-Co? 20 minut. Proszę pani ja nie mogę stać ja jestem w ciąży mi nogi puchną.
-Dobrze proszę poczekać 5 minut.
-No.- uśmiechnęłam się zadowolona ze swoich działań.
-Ty jesteś w ciąży?- nagle pojawił się James.
-Zwariowałeś? Brakuje mi jeszcze dziecka.
-To po co tak mówisz?
-Yyy.. Bo szybciej taksówka przejeżdża.
-Cwane.
-szkoda ze nie mogę być kobietą. - nagle odezwał się Harry .
-Chyba byś nie chciał.
-o Harry myślałem że już pojechałeś.
-Nie, jadę z nią.
-Tak? Nic mi o tym nie wiadomo. - droczyłam się z nim.
-No proszę.
-Dobra już nie marudź. Śpij.
-Paczaj jest już nasza taksówka.
-Jedziesz z nami?- zapytałam Jamesa
-Ehem.
-Najpierw odwieziemy Harrego, potem Ciebie a na końcu ja wysiądę.
-Zabiorę Harrego do siebie.
-Jak chcesz. Daleko jest stąd do ciebie?
-bez korków na drodze pół godziny.
-Więc jedźmy.- w samochodzie było bardzo ciepło- to chyba zasługa ogrzewania. Co sprawiło że zachciało mi się spać szczególnie po tak długiej imprezie. Starałam się  ogarnąć żeby nie zasnąć, lecz niestety zasnęłam.


_________________________________________________________________________
Cześć wszystkim :p

Wasze komentarze pod ostatnim postem zmotywowały mnie do szybszego dodania rozdziału. Dziękuje wszystkim ;*

Jak zauważyliście, nie zdradzę jeszcze kim jest tajemniczy chłopak, ale przynajmniej ma jakieś imię ;d  

Mam nadzieję, że podobają wam się dialogi między Janette, a Harrym xd.
Chociaż z tamtego rozdziału byłam bardziej zadowolona to i tak ten nie należy do moich najgorszych.

Specjalnie dla Majki , która ostatnio mi marudziła, że poprzedni rozdział był za krótki ten jest dłuższy ;D

Kocham ♥ 
Karlee.

niedziela, 28 października 2012

Dla Ciebie mogę mieć na imię jak chcesz - #6 cz. II

Rano obudziłam się o 8:48. (w Londynie lekcje rozpoczynają się o 9:00) Przeklnęłam pod nosem, bo wiedziałam że nie zdążę na pierwszą lekcję. Na spokojnie wzięłam prysznic i zjadłam śniadanie. Za oknem znów padało i wiał wiatr co mogło zwiastować burzę. Wybrałam jak zwykle dżinsy, znalazłam mój ulubiony czarny t-shirt z napisem ' HUG ME ' (przytul mnie) i grubą niebieską bluzę. W związku iż był już ostatni dzień października, dzisiaj 31, dzisiaj Halloween. Ale Fajnie! Dzisiaj imprezka u Roba (ochroniarz w sql). Na pewno będzie połowę ludzi ze szkoły. Mam nadzieję że nie będzie żadnych nauczycieli. No jedynie gościu od Matmy- z nim się chyba wszyscy trzymają.
Pewnie niedługo zacznie padać śnieg, niedługo święta, wolne od szkoły, spędzimy te święta w domu mam nadzieję.
Założyłam conversy, kurtkę, wzięłam plecak i wyszłam. Do przystanku miałam 10 minut drogi, ale kolejne 10 musiałam czekać na autobus, kolejne 10 jechałam i kolejne 10 szłam z przystanku do szkoły więc do szkoły weszłam 5 minut przed dzwonkiem na drugą lekcję.
-Cześć Rob.
-No Siema.
-Czy chcesz mi coś powiedzieć?
-Yyy.. Nie?
Dlaczego pytasz?
-Bo dzisiaj 31 października i dziś jest...?
-I dziś jest Halloween.
-No właśnie. To chcesz mi coś powiedzieć?
-Tak, że zapraszam cię na imprezę do mnie.
-No grzeczny chłopiec- poklepałam go po głowie i pokierowałam się w stronę sali w której miałam mieć drugą lekcję.
 Kiedy spostrzegłam dyrektora idącego w moją stronę- widziałam że coś jest nie tak. Tylko jeszcze nie widziałam co.
-Zapraszam do mojego gabinetu. - zrobiłam wielkie oczy ale w końcu poszłam za nim.
-Siadaj.-rzucił lekko wkurzony. Zrobiłam jak kazał.
-Nie wiem kim jesteś i co sobie wyobrażasz ale to już przechodzi ludzkie pojęcie. Zawsze byłaś normalną dziewczyną, wczoraj no rozumiem coś ci nie pasowało no uderzyłaś tego chłopaka piłką, już nawet puściłem cię wcześniej żebyś go poszła przeprosić. Zdążyłaś wyjść a tu wpada dziewczyna z całym zakrwawionym nosem i mówi że ją pobiłaś. Nie, nie, nie. Nie próbuj się wykręcać mam świadków.

-A co miałam siedzieć i patrzeć jak wzywa mnie i moją rodzinę.
 -Nie, ale mogłaś to zgłosić wychowawcy albo mi. W każdym bądź razie dosyć już tego zostajesz wyrzucona z tej szkoły.
-I co miałam przyjść i panu powiedzieć że zostałam zgwałcona, nikt mi nie wierzy, rodzice się zdradzają i wszyscy mnie mają w dupie?- w tym momencie stanęły mi łzy w oczach. - pan też mi nie wierzy. Mam w dupie pana i pana szkołę.
Szybko wstałam wzięłam swój plecak i wybiegłam ze szkoły nie zwracając uwagi że nie wzięłam kurtki z szatni.
Łzy leciały mi same po policzkach. Byłam zła na Dyrka. Co ja pieprze!  Byłam na niego wściekła. Coraz szybciej szłam przed siebie. Nie wiedziałam gdzie idę. Musiałam gdzieś posiedzieć i poczekać do imprezy u Roba.
W pewnym momencie poczułam mocne uderzenia Omg. To ja na kogoś wpadłam , i ten ktoś, a był to jakiś chłopak objął mnie swoimi ramionami i przytulił. Mogłam się mu wyrwać szczególnie po tym.. Po tym gwałcie. Wystraszyłam się na początku, bo cóż można spodziewać się po takim chłopaku? Jednakże potrzebowałam tego żeby ktoś mnie przytulił, choć przez chwilę poczuć się bezpieczna.
-Cii..już dobrze.- Nie rozumiałam naprawdę dlaczego przytulił mnie i pocieszał, ale o nic nie pytałam tylko tuliłam twarz w jego tors. On usiadł na ławce i nie wpuszczając mnie z objęć nucił sobie jakąś piosenkę,  bujając nas w rytm. Zrobiło mi się strasznie cieplutko, co z tym się wiązało że robiłam się coraz bardziej d senna.  Zarzuciłam mu ręce na szyję i wtulając się w niego jeszcze  bardziej - zasnęłam.

Obudziłam się była już godzina 8 pm. Wystraszyłam się bo nie wiedziałam gdzie jestem. Spojrzałam na telefon na szczęście nie miałam żadnych wiadomości. Usiadłam na kanapie nie odkrywając się kocem przeczesałam ręką włosy. Zadzwoniłam do mamy, ale nie odbierała więc zostawiam jej wiadomość na poczcie głosowej.
-Hej mamo. Nie wrócę na noc, nie musisz się o mnie martwić niczego głupiego nie zrobię. Narazie.
W tym momencie poczułam mocny ból w głowie. To chyba nadmiar płaczu go spowodował. Po chwili pojawił się ten sam chłopak który przedtem mnie przytulił. Dopiero teraz zauważyłam napis na jego bluzce 'FREE HUGS' (Darmowe przytulanie) i zrozumiałam o co chodzi. Przysiadł delikatnie na kanapie, ale się nie odezwał. Delikatnie podniosłam koc on tylko się uśmiechnął i usiadł obok mnie. Przykryłam nas obu kocem a on znów mnie przytulił. I znów poczułam to samo ciepło bijące od niego.
Nie znam go ale już wiem że jest wspaniały. Nie odzywał się, nie zadawał zbędnych pytań tylko dawał to poczucie bezpieczeństwa.
-Dziękuje.- pocałowałam go w policzek. Nie wiem czemu to zrobiłam ale bardzo chciałam go pocałować. On przyciągnął mnie do siebie i.. i.. i.. Jeszcze mocniej mnie przytulił. Jakby bał się że mu ucieknę.
-Jak masz na imię?- zapytałam po chwili.
-Nie ważne. Dla ciebie mogę mieć na imię jak chcesz.
-Dlaczego mnie w parku przytuliłeś?
-Bo płakałaś i Miałaś bluzkę z napisem 'hug me', a ja miałem 'Free hugs ' więc cię przytuliłem.- ogarnął mój kosmyk włosów.
-Jesteś cudowny dlatego że nie zadawałeś głupich pytań, nie pytałeś o nic tylko po prostu przytuliłeś. Brakowało mi tego. Nie ciekawi cię dlatego płakałam.?
-Jak byś chciała to byś mi sama powiedziała.
-Naprawdę nie wiem jak ci za to wszystko podziękować, mogę ci się jakoś odwdzięczyć?
-W sumie.. Dziś mamy Halloween .
-Jeśli chcesz idę dzisiaj na imprezę, z okazji Halloween możesz iść ze mną.
To jak?
-Daj mi 10 minut.
-Okay.- uśmiechnęłam się do niego, a po chwili on zniknął na schodach prowadzących na górę.

_______________________________________________________________
No siema :p
Dziękuje za wszystkie komentarze pod ostatnim rozdziałem :)

Szczerze mówiąc jestem strasznie zadowolona z tego rozdziału ;D Na tym blogu jak i na tamtym w następnym rozdziale będzie opis imprezy.

Wiem, że się nie domyślacie, ani nie wiecie o kim jest mowa w tym rozdziale bo nie ma opisu wyglądu ani imienia, ale o tym się wkrótce dowiecie :p

Kocham <3
Karlee.

wtorek, 23 października 2012

Nie wyczuwasz tego sarkazmu?- #6 cz. I

Jak dobrze że przebieralnia damska i męska była osobno, tak to daje sobie rękę uciąć, że ten zboczuch by mnie podglądał. Nie czekając na Harrego poszłam na basen. Zmierzając  w stronę jacuzzi miałam tory, mnóstwo dzieci stanowisko ratownika, a na nim: uśmiechniętych, zadowolonych i roześmianych dwóch młodych gości. Jak na moje oko byli zaraz po studiach, ale to jakoś mało specjalnie mnie obchodzi. Rozkoszowałam się bąbelkami które delikatnie łaskotały moje ciało. Z jednej strony chciało mi się śmiać, a z drugiej strony było to takie przyjemne.
Teraz naszła mnie myśl: skąd Harry wiedział jaki noszę rozmiary bikini? Oto jest pytanie. Co ciekawsze było jeszcze z metką, niestety bez ceny. Zapewne nie jest to bikini ' z wyższej półki ' że tak ujmę, albo coś w tym stylu.  Słyszałam śmiech Harrego kiedy szedł. Miałam ochotę się schować w jacuzzi ale podejrzewam że przez bąbelki i tak bym wypłynęła na powierzchnie więc sensu nie widzę. Lepszym pomysłem było wepchnąć go do basenu. Kiedy ten zadowolony i uśmiechnięty szedł sobie ja wskoczyłam mu na plecy jednocześnie wpadliśmy do basenu.
Wiem że mnie za to Zabiję, ale jakoś zbytnio się tym nie przejmuje.
-Czyś ty zwariowała?- rzucił próbując być poważny.
-Nie. Jesteś taki seksowny w tych mokrych włosach.
-No ba.
-Nie wyczuwasz tego sarkazmu?
-A co to jest?
-Wiaderko. Chodź już nie marudź.
-Gdzie idziemy?
-Na zjeżdżalnie. Kto pierwszy!
-Ey to nie fair. - ruszyłam w stronę zjeżdżalni po schodach.
-Tylko się nie Zabij pokrako.
-Martw się o siebie bejbe. - jak dobiegłam było akurat zielone światełko więc szybko wskoczyłam do zjeżdżali, zadowolona ze swojej wygranej. Po chwili usłyszałam krzyk..yy..Harrego. Debil wskoczył na czerwonym świetle. Zaczęłam szybciej przegarniać rękami wodę,z myślą że Harry mnie nie dogoni.

Wychodząc z basenu nie mogłam powstrzymać napadu śmiechu. Włoski Harrego były tak niesforne że wręcz słodkie.
Weszliśmy do jakiejś cieplej kawiarenki.
-Co podać?
-Dwie gorące czekolady.- odpowiedział Harry również za mnie.
-Coś jeszcze?
-Nie, dziękujemy.-kiedy kelnerka odeszła wyjęłam telefon w celu odczytania kolejnej wiadomości od ojca niby dla Perrie. - w tym momencie Wybuchnęłam głośnym śmiechem.
-Co cię tak bawi?
-Nic takiego. -Odpowiedziałam z sarkazmem.
-Ah! Pokaż to.- wyrwał mi telefon z ręki.
-Ej nie..
- 'Kotku czemu się nie odzywasz? Martwię się o Ciebie. Kocham cię'
-..nauczyli cię że się nie czyta czyiś wiadomości.
-WTF? Co cię tak śmieszy?
-Ta wiadomość.
-Niby dlaczego? Jest bardzo romantyczna. Widać że twój chłopak się o ciebie martwi i cię mocno kocha.
Tak po za tym: nie  chwaliłaś się że masz chłopaka.
-Yyy.. Bo nie mam?
-To od kogo Ta wiadomości.?
-Od mojego ojca?
-WTF.? To nie brzmi jak wiadomość do córki.
-Yyy.. Bo ja to nie ja.
-Jak ty to nie ty, skoro ty to ty?.
-Mój ojciec myśli że ja to nie ja.
-Wytłumaczysz?
-Zbyt skomplikowane dla twojego mózgu.
-Grabisz sobie?
-Tak? Nie zauważyłam.
-Powiesz mi coś w końcu?
-Może kiedyś.- w tym momencie kelnerka przyniosła zamówienia.
-Nie lubię tej tajemniczości. , kontynuował Harry.
-Wiesz, zwykle byłam znana z tego że walę prosto z mostu.
-coraz bardziej mi się podobasz.
-WTF? Weź się schowaj.-tak jak u Harrego w domu tak i teraz rozmowa zeszła na temat sexu. Harry się nieźle nakręcił, gadał jak najęty. Szczerze? Wkurzało mnie to już.
-Fajnie, fajnie, ale już cię mam dosyć. Chcesz to sobie siedź, ja idę do parku.
-Ej no poczekaj!
-Streszczaj się.
-Już. Idziemy. - szliśmy tak w milczeniu przez park.
-wiesz co? Mam pomysł.
-no. Już się boję.
-idziemy na London Eye.
-Hę? Teraz? Przecież już jest ciemno, ja się boję.
-oj tam. Nocą z London Eye są najładniejsze widoki na miasto.
- Niech ci będzie.


-Dzięki za wspaniały wieczór?
-To tak w ramach przeprosin. Myślę że przeprosiny przyjęte.
-Niech ja pomyśle..- popukał się palcem po policzku.
-Bicz! Zabiję.- zbliżyłam się do niego celem pocałowania go w policzek, ale przypuszczałam że bd chciał obrócić głowę i mnie pocałować w usta. Ta.. Stare sztuczki. W ostatnim momencie położyłam mu rękę na buzi, sprawiając  że Harry pocałował wewnętrzną cześć mojej dłoni.
-Jesteś okrutna.
-Trzymam się zasad.
Bay!
-Ej a buziak?!
-Straciłeś swoją szansę- odkrzyknęłam zamykają drzwi wejściowe mojego domu.




________________________________
 No siema ;D
Nie wiem od czego zacząć, najlepiej od początku:
Więc dodałam taki krótki, i tak późno, bo straciłam chęci do pisania ;/
Odwołując się do fragmentu rozdziału 'Wiesz, zwykle byłam znana z tego że walę prosto z mostu.' posłużę się tą zasadą:
widze jak ten blog pada: coraz mniej komentarzy, nie mówiąc o wyświetleniach, ale obiecałam sobie że dociągnę już te dwa blogi do końca i dam sobie z tym spokój: nie moja historia, nie moja bajka.

I proszę was, nie piszcie mi że ten blog osiągnie taka popularność jak http://carrot-world-with-king-of-carrots.blogspot.com/ . To tak samo jak ja bym powiedziała, że nigdy nie założe full capa. Myślałam że mówimy o rzeczach nie możliwych.

Karlee.

niedziela, 14 października 2012

Zgasiłeś mnie - #5

-Debilu puszczaj!
-Ale dlaczego? Chyba ci wygodnie. Do tego nie musisz iść o własnych nogach tylko cię niosę. Powinnaś mi się odwdzięczyć jakimś całusem.
-Przez papierek?
-Niee! Chcesz to ci pokaże jak to się robi.
-Nie. Nawet się nie zbliżaj.
-Nie to nie. Chyba nie wiesz co to znaczy całować się z Harrym Stylesem.
-O niczym innym nie marzę. O Boże! Ludzie! Sam Harry Styles mnie niesie na rękach! Słabo mi, mdleję. Dajcie wody.- zaczęłam udawać, przy czym jednocześnie próbując powstrzymać powagę, co mi niezbyt wychodziło. Wisząc na ramieniu Harrego jak na zawołanie zobaczyłam grupkę dziewczyn biegnącą w naszą stronę.
-Ups..- wyrwało mi się po cichu.
-Teraz to 'Ups' Mogłaś pomyśleć wcześniej. Teraz musimy biec.
-Chyba sobie żartujesz.
-Nie- powiedział z szyderczym spojrzeniem.
-Harry..Harry. Niedobrze mi, postaw mnie.- nawet sobie nie wyobrażacie w jakim szybkim tempie Harry postawił mnie na ziemi.
-Ahaha! Harry ciota, wyruchał kota.- zaczęłam krzyczeć do niego jednocześnie uciekając.
-Ey! Ja lubię koty.
 
-No co ty nie powiesz. Twoja historia mnie wyruszyła.- rzuciłam z sarkazmem po czym znów śmiech. I takie niesłyszalne 'xd'.
-O nie! Ta zniewaga krwi wymaga. Już jesteś moja bejbe.
-Jasne! Chodź tu i mnie sobie weź. - muszę przyznać że Harry szybko biega, a ja szczerze mówiąc nie miałam już siły więc zaczęła wdrapywać się na drzewo.
-Co ty robisz?
-Nic.
-To po co siedzisz na drzewie?
-Eh.. Wy mężczyźni. To takie trudne domyślić się czegoś?
-W moim przypadku: na pewno.
-Idź się schowaj.
-To zejdź z tego durnego drzewa.
-Właśnie po to tu weszłam bo wiem że ty tu nie wejdziesz, a po za tym nie miałam siły żeby dalej uciekać.
-Ja nie wejdę? Ha ha- dobre sobie. Z koordynacją jeszcze problemów nie mam, z kondycją też nie.
-Nawet na taką osobę nie wyglądasz.
-Więc w czym problem?
-Spójrz na siebie.
-No i?
-No i co widzisz?
-Przystojnego, umięśnionego, seksownego chłopaka, o brązowych loczkach i zielonych oczach.
Ubranego w jasne ubrania.
-Więc co z tego wynika?
-Że ci się podobam?
-Nie. Że jesteś idiotom- uderzyłam się otwartą ręką w czoło.
-Ey! Nie jestem idiotom.
-Jaasne.. No z tego wynika, że jak wejdziesz na drzewo to..
-..to..to..to będę na drzewie.
-Nie. To znaczy, że będziesz miał..
-..będę miał.. Będę miał ciebie.
-Nie mnie nie dostaniesz! Więc: jeszcze raz. Jeśli wejdziesz na drzewo to znaczy, że ..
-.. Mam dobrą koordynację.
-..i będziesz miał..
-..namiot.
-Chyba w spodniach.- ryknęłam śmiechem- To znaczy że będziesz miał brudne spodnie.
-Wiesz to akurat jakoś najmniej mnie  obchodzi. Mam wystarczająco pieniędzy i stać mnie na nowe spodnie.
-Powinieneś bardziej oszczędzać pieniądze, a nie szastać nim na prawo i lewo. Wiesz ile jest ludzi potrzebujących bo są np. głodni nie mają pieniędzy na jedzenie. Rodzice ciężko pracują, ale i tak ledwo wiążą koniec z końcem żeby im starczyło od 1 do 1? Czasami nie mają ma chleb, nie mówiąc już że nie mają co włożyć do garnka. Ile ludzi jest bezdomnych? Ale tak: witam w XXI wieku, w którym każdy martwi się o swoją dupę. Nie przejmuje się że jest już koniec jesieni, temperatura bardzo często spada poniżej 0°. Za kilka dni będzie grudzień i zacznie padać śnieg. Będzie strasznie zimno, a oni nie mają domu. Mieszkają pod mostami, w zacisznych uliczkach gdzie nikt nie przychodzi. Chodzą po śmietnikach i szukają jakiegoś  jedzenia. Przed zimnem okrywają się starymi ubraniami, kartonami. A wy żyjecie w takim luksusie, że tym bezdomnym nawet nigdy to nie przeszło przez myśl. Nie chciał byś zobaczyć tych ludzi w brudnych, śmierdzących ubraniach. Nie mają nawet na jakiś ciepły napój, nie wspominając już że od nie pamiętnych czasów nie mogli się wykąpać w cieplej wodzie. Ogrzać się i chociaż przez chwilę zapomnieć że nie mają domu. Nigdy tego nie zrozumiesz, nic o tym nie wiesz. Masz pełno kasy z którą nie wiesz co zrobić. Teraz wyobraź sobie że to ty nie masz domu, nie masz rodziny którą mogła by ci pomóc. Nikt cię nie zna, ciągle chodzisz głodny, szukasz jedzenia po śmietnikach.- nie potrafisz nawet sobie tego wyobrazić, bo zawsze miałeś to co chciałeś.
-Zabolało wiesz?
-Przepraszam za szczerość.
Chodź pokaże ci coś. -po 10 minutach drogi doszliśmy na dworzec.
-Po co tu przyszliśmy?
-Pokaże ci jak wyglądają ci ludzie.
-Ale ja nie chce.
-To niech ci się zechce.- pociągnęłam go za sobą.-szliśmy peronami. Na ławkach siedziało pełno ludzi. A gdzieś w oddali na końcu-grupki ludzi pojedyncze albo po kilku.
-Ja tam nie pójdę.
-Pójdziesz. Popatrz jak oni wyglądają. Ty Nigdy nie będziesz taki jak oni. Oni są milionową przeciwnością ciebie. Ty masz dom- oni nie mają. Ty masz pełno kasy- oni nie mają nawet
₤1. Ty możesz mieć jedzenia ile dusza zapragnie- oni nie mają nawet 1 bułki. Ty możesz kupić sobie pełną szafę nie wiem jakich drogich ubrań- oni mają tylko to co na sobie. Oni nie mają rodziny, przyjaciół- ty masz i to i to. Oni nie są szczęśliwi, nie będą szczęśliwi.
Oni są bezdomni, oni będą bezdomni. Ty Nigdy nie będziesz jednym z nich.  A może za dzień, tydzień, miesiąc czy kilka lat ja będę bezdomna. Ty już mnie nie będziesz pamiętał. Dzisiaj ja im dam
₤10 na jedzenie, a następnym razem ja ich będę prosić o pieniądze bo nie będę miała co włożyć do ust.
-Nie mów tak. Nigdy tak nie będzie.
-Nie wiadomo co czas przyniesie.
Spójrz na nich. Dwóch zakochanych, uciekło z domu. Ile oni mogą mieć lat? Ona 16 on 17? Gdybym ją zobaczyła na ulicy powiedziałabym że jest anorektyczką. Dzisiaj wiem że jest taka chuda bo nie ma co zjeść.
-Czemu mi to wszystko pokazujesz?
-Bo chce ci pokazać co przeżywa przeciwieństwo ciebie. Chce ci pokazać jak żyją inni ludzie. Możesz mieć wszystko co tylko twoja dusza zapragnie. Chcesz sobie kupić samochód- proszę bardzo. Chcesz lecieć na Hawaje- proszę bardzo. Chcesz się zabawić- idziesz do klubu- proszę bardzo. Chcesz kupić sobie nowy dom- proszę bardzo. 
Co tylko chcesz. - w tym momencie Wyciągnęłam
₤20 i podałam dziewczynie przytulonej do swojego chłopaka okrytymi jakąś starą kurtką.
-Dziękuje.- wyszeptała bezdźwięcznie.
-Jeszcze tu wrócę. Pomogę wam. Całe życie przed wami. Trzymajcie się.
Chodź Harry.
-Co teraz robimy?
-To chyba ja się ciebie powinnam się zapytać.
-Kino.
-No niech ci będzie.
-ale najpierw basen.
-Co?
-No basen.
-Zwariowałeś? Nie pójdę z tobą na basen.
-Czemu?
-Wyobrażasz sobie co by było gdyby spotkały nas tam fanki?
-Fajnie by było.
-Nie nie i jeszcze raz nie.
Powiedziałaś że jesteś do mojej dyspozycji więc ja chce żebyś szła ze mną na basen i nie chce słyszeć żadnych słów dyskusji.
-jesteś bezlitosny.
-jestem konsekwentny.
-wracając do tematu: chcesz iść na basen?
-Ehem.
-i co będziesz się kąpać w bokserkach?
-Shit. Nie pomyślałem o tym.
-Tak mi przykro.- powiedziałam z sarkazmem.
-Ugh. Ja ci się kiedyś odwdzięczę.
-Ha ha.
-To idziemy do kina?
-no tak.
-Ale ja wybieram film.
-No dobra.
-Idziemy na horror.
-Coo? Horror?
-Albo nie! Idziemy na bajkę.
-Na bajkę?- wybuchnęłam śmiechem.
-No co? Zawsze lubiłem oglądać bajki.
No powiedz sama kiedy ostatni raz oglądałaś bajkę?
-No nie wiem. Z 5 lat temu.
-No widzisz. Trzeba to zmienić.
-Ty sobie żartujesz?
-Nie- odpowiedział całkiem poważnie.
-WTF? Zgasiłeś mnie.

Ta bajka była.. Lepszą jak komedia. Nie widziałam że to będzie taki strzał w dziesiątkę. To było trochę denerwujące że Harry ze dwa razy wychodził do ubikacji i po jedzenie. Kiedy wyszliśmy przed kinem stał jakiś koleś w rudych włosach z torbą w ręku. Przywitał się z Harrym wymienili znaczące spojrzenia, i tamten sobie poszedł.
-O co chodzi?
-Eee.. Idziemy na basen.
-Ja nigdzie nie idę.
-Z tego co pamiętam jesteś do mojej dyspozycji.
-Ale.. No dobra. Chodźmy.
-Gdzie jest haczyk?
-Jaki haczyk?
-No tak bez niczego i od razu byś się nie zgodziła.
-Nie ma żadnego haczyka.- zaśmiałam się.
-I tak ci nie wierze.- uśmiechnął się.

poniedziałek, 8 października 2012

Każdy powód jest dobry żeby zerwać się wcześniej ze szkoły :D- #4

-Orientuj się!- wydarłam się w stronę eee.. jak on ma na imię? W stronę bezimiennego, który właśnie obrócił się w moją stronę. Piłka leciała prosto na jego r..ry.. buzię, ale jakiś pedał z przeciwnej drużyny wystawił rękę chcąc zatrzymać piłkę, ale na szczęście nie udało mu się i Harry dostał piłką prosto w.. krocze, jądra, genitalia czy jak wy to tam chcecie nazwać. Wykręcił się z bólu i leżąc na środku boiska do kosza zaczął jęczeć.
-Uhuhuu.. boli?
-No nie kurwa łaskocze.
-Styles do pielęgniarki!
-Chyba pan sobie żartuje! Nie będę obcej babie pokazał mojej męskości- i na te słowa cała moja drużyna wybuchnęła śmiechem.
-Przecież ty lalusiu nie wstydzisz się paradować nago!- Simon
-A skąd ty to możesz wiedzieć? Przecież go nie znasz 'LALUSIU'.
-To ty nie wiesz kim on jest?
- A co ja jasnowidz jestem?
-To on cię nie jara?
-Z pedałami się nie zadaje.
- Czyli jednak go znasz?
-Nie znam.!- wydarłam się już lekko zdenerwowana.
-To skąd wiesz że on jest pedałem?
-On jest pedałem? Fuuuujj!
Tak sobie powiedziałam.
-Więc to jest Harry Styles członek znanego brytyjskiego zespołu One Direction, nie wstydzi się nagości, ma zielone oczy i loczki, 185 cm wzrostu ma 18 lat urodzony 1 lutego 1994 w Holmes Chapel, Cheshire. Ma 1 siostrę Gemmę, oraz czterech przyjaciół z którymi tworzy zespół. Jest to Louis Tomlinson, Zayn Malik, Liam Payne i Niall Horan.
-Skąd ty to wszystko wiesz?
-Z neta.

- To ty szukasz informacji o jakiś lalusiach w sieci?! Trzymaj się na kilometr i wyciągnięcie ręki ode mnie. Ludzie mamy w klasie geja!- zaczęłam się drzeć a jednocześnie dławić się śmiechem.
-Weź się zamknij- wydarł się na mnie.
-Ale o co ci chodzi bejbe? Nie ma się czego wstydzić- zaśmiałam się i obracając w drugą stronę podeszłam do Harrego.
-Dalej wstawaj! Nie będziesz tu leżał całą lekcję- rzuciłam wyciągając w jego stronę rękę.
Pochwycił ją i bez żadnego słowa wstał. Chyba się na mnie obraził, ale szczerze mówiąc mam to gdzieś.
-Zbierajcie się bo już jest przerwa. 2 następne lekcję mam z klasami 3.
Przygotuje się na siatkówkę. Ty Harry do pielęgniarki i do domu. Następnym razem się tak nie podniecaj dziewczynami, bo jeszcze kilka razy się tak patrzysz w te piękności i Janette przez przypadek cię uszkodzi tą piłką albo co gorsze pozbawi dzieci- zaśmiał się
-Pana żarty nie są na miejscu.
-Cóż.. musisz więcej uważać. Żegnam.

Harry poszedł do domu, a my po 3 lekcjach w-f'u byliśmy wykończeni. 1 lekcja była na dworze a dwie następne na hali bo znów zaczął padać deszcz. To takie dziwne:
Rano była burza i okropnie padało, potem przestało i wyśliśmy na dwór, a teraz znów pada.
Na następnej lekcji przyszła po mnie sekretarka żebym poszła do dyrka.
-Dzień dobry
-Witaj.
Siadaj proszę i wyjaśnij mi to całe zajście na boisku.
-A co jest do wyjaśniania?
-Janette!
-Dobrze,dobrze.
Więc pierwsza z dziewczyn przyszłam na boiska i pan Christian, mi się zapytał gdzie jest reszta dziewczyn to powiedziałam że podniecają się na widok jakiegoś gościa, więc nauczyciel wysłał Simona żeby to sprawdził i on jak wrócił to potwierdził moją teorię, no to pan Christian kazał nam zaczynać rozgrzewkę. Potem oni przyszli w połowie lekcji i Christian powiedział im że mają nieobecność i mogą iść, a ten w loczkach powiedział że chce grać, a on na to że nie bierze za niego odpowiedzialności, i że jak coś mu się stanie to już jest na jego własne ryzyko, a on się zgodził na te warunki. No i jak graliśmy to podałam mu piłkę a że on był tak zaopatrzony w nasze piękności że jak by się obrócił to by dostał w twarz, a że jakiś koleś z innej drużyny wystawił rękę to dostał w genitalia.
-Czy ty wiesz że mogłaś pozbawić go dzieci?!
-Przecież nie zrobiłam tego specjalnie!
-Mam dowody które mówią co innego.
-Ale..

-Nie przerywaj. W każdym razie, jeszcze jeden taki wybryk i wylatujesz. I masz go przeprosić.
-Ciekawe kurwa za co?
-Za to że go specjalnie ' uszkodziłaś' i -20 punktów za słownictwo.
-To jakiś absurd.
-Tylko masz go ładnie przeprosić. zwykle przepraszam nie wystarczy.
-Więc co pan ma na myśli mówią 'ładnie'?
-Sprawdź sobie w słowniku wyrazów obcych co to znaczy.
-Co to znaczy to ja wiem. Pytam w jaki sposób.
-Byś raz się wysiliła i pomyślała!
-A co ja filozof czy co?!
-Omg! Nie wiem zabierze go do kina czy gdzie wy tam młodzież chodźcie.
-I może mu jeszcze kwiaty kupić?
-Masz go przeprosić bo inaczej w inny sposób wylatujesz. Żegnam.
Bez słowa obróciłam się i wyszłam. Ten Koleś mnie dobija. Mam tego lalusia przeprosić?  Ciekawe za co. No fakt, faktem zrobiłam to specjalnie, ale kto by pomyślał ze to jest jakas tam gwiazdeczka i w jej obronie rzuci się sam dyrektor który ( o dziwo) był uważany za spoko gościa?! Pff.. ale to może jednak  dobry pomysł. W ten sposób uda mi sie wcześniej zwiać z lekcji. Każdy powód jest dobry żeby zerwać się wcześniej ze szkoły :D
Na przerwie poszłam na lunch. Do mojego stolika podeszła jakaś laska.
-Słyszałam że ostatnio zgłosiłaś gwałt na policję. Ha ha! Nikt ci nie uwierzył? Ojojoj! Biedactwo.- Bez słowa wstałam, podeszłam do niej i z całej siły zamachnęłam się, składając dłoń w pięść uderzyłam ją w twarz . Ona lecąc na podłogę próbowała złapać się jakiś chłopaków ale oni się perfidnie odsunęli. Po chwili z jej nosa zaczęła lecieć krew.
-Jeszcze raz się odezwij, a uderzę cię z podwójną siłą sprawiając że będziesz inaczej szczekać suko.
-Wal się.- nie odpowiedziałam tylko wzięłam plecak i poszłam do gabinetu dyrka.
-To znowu ty?
-Chciałam adres do tego chłoptasia.-mężczyzna podał mi kartkę.
-A i idę do niego już teraz więc mnie nie będzie na lekcjach. Do widzenia.- nie czekając na odpowiedź wyszłam z gabinetu. Wychodząc że szkoły zatrzymałam się przy Robim.
-Nie musisz mnie już kryć dyro wie że wychodzę. Muszę iść przeprosić jakiegoś lalusia.
-No spoko,spoko.
-Przykro mi ale nie będę miała dla ciebie czasu wieczorem.
-Szkoda.
-Do jutra Robie.
Nigdzie mi się nie spieszyło. Powoli sobie szłam do tego chłopaka . Tak jak myślałam: duży dom w jasnych kolorach z zielonym i dużym ogrodem. Zapukałam do drzwi. Oczywiście otworzył mi Harry. On tylko stanął i oparł się o futrynę nie odzywając się czekał na mój ruch.
-Cześć- rzuciłam mijając go w progu i wchodząc do salonu.Wiedziałam że to było trochę chamskie,ale w tym momencie mnie to mało obchodziło.
-Zawsze jesteś taka bezczelna?
-Nie tylko w sytuacjach awaryjnych.
-Więc to jest sytuacjach awaryjna?
-tak.
-pod jakim pretekstem?
-Myślałam że mnie nie wpuścisz do środka.
-I się nie myliłaś.
-Wiedziałam.
-Więc możesz już iść.
-Zawsze jesteś taki niegrzeczny?
-Nie tylko w łóżku.
Chcesz sprawdzić?
-Ehem.
-Zapraszam do góry.
-Chyba cię pokurwiło jeśli myślisz że dam ci dupy.
A tak apropo to boli jeszcze?
-Nie, teraz łaskocze.
-Pomasować?
-Jasne.
-Ściągaj spodnie.
-Chyba sobie żartujesz, jak myślisz że dam ci się dotknąć.
-Marudzisz.
To co idziemy?
-Gdzie?
-Omg. No dyrektor kazał mi cię przeprosić. Ale tak ładnie przeprosić.

Zasugerował żebym cię w ramach rekompensaty zaprosiła do kina ale ten pomysł jest denny więc sam wybierz co chcesz robić.
Jestem do twojej dyspozycji, eee.. do jutra do 7 rano.
-Do mojej wyłącznej dyspozycji?
-Tak.
-Kochane ale my się znany zaledwie kilka godzin. Napewno chcesz to zrobić?
-zboczeniec.
-A mogło być tak fajnie.
-Nie marudź.
to co robimy.?
-Idziemy na zakupy.- klasnął w ręce z radości.
-Chyba sobie kpisz.
Wszystko tylko nie zakupy.
-więc zapraszam do sypialni.
-zawsze jesteś taki napalony ?
-Chyba podniecony.
-Idź ty.. szantażysto jeden.
-No Chodź.. yy..
-Janette. Jestem Janette.
-Harry.
-Miło cię poznać Harry.
-Więc Janette Chodź na zakupy. Przecież to nie boli.
Po za ty co ja cię proszę. Przecież jesteś do mojej dyspozycji.- Harry przerzucił mnie przez ramie i wyśliśmy z domu.

_______________________________________________
No siema :p

Więc może od początku:
Rozdział miałam dodać wczoraj ale wystąpiły małe problemy techniczne za co przepraszam. 

Nie wiem co się dzieje w waszych głowach ale podejrzewam że myślicie że to blog o dziewczynie która w szkole poznała Harrego Stylesa i za jego pośrednictwem pozna resztę 1D. 
Z góry mówię że tak nie będzie. W #5 jeszcze zobaczycie Harrego i potem  nie prędzej jak w #8 chyba że w  którymś rozdziale będą jakieś urywki o Hazzie.   

Dziękuje wszystkim którzy czytają tego bloga i komentują ;**

Kocham <3
Karlee.