wtorek, 30 października 2012

Jesteś moim Jamesem Bondem :D - #7

Drzwi otworzył nam Rob.
- O Jane.
Czy chcesz mi coś powiedzieć?
-Yyy..  nie?
Dlaczego pytasz?
-Może mnie przedstawisz.
-A no tak. To jest mój nowy znajomy, niestety bezimienny, a to jest Rob.
-Miło poznać.
-Mi również.
-To co Robie rozkręcamy imprezkę?
-No dawaj.- weszliśmy do środka. Mój nowy  znajomy szedł tuż za mną. Czułam jego oddech na karku.
-Czego się Napijesz?
-eee.. piwo.
-Proszę-podałam mu butelkę, a sama chwyciłam jakiś kolorowy napój zrobiony przez Roba. Drink.
-Fuuj.. Boże Rob! czy ty się nigdy nie nauczysz że nie lubię drinków.?!
-Dobra sory, masz to.-podał mi mały kieliszek z przezroczystym płynem.
-Tak na pusty żołądek?- zapytał mnie bezimienny. Ha ha - jak to śmiesznie brzmi.
-James dziś Halloween daj siana.
-Jaki James?
-Jesteś moim Jamesem Bondem.
-Niech ci będzie.
-Robi! Daj piwo. Nie chce się z dzisiaj uwalić w trzy dupy.
-Jak chcesz. - siedziałam z moim Jamesem (Xd) popijając piwo. Po jakimś czasie on poszedł gdzieś i wrócił po 10 minutach z kolejnym piwem w ręce.
-Zatańczymy?- wyrwał kiedy skończył pić drugie piwo.
-A chce ci się?
-Ehem.
-Ale mi się nie chce.
-To ci się zachce. - odstawiając moje piwo na stół przerzucił mnie przez ramię i zaniósł na środek salonu gdzie wszyscy tańczyli.
-To była prośba czy rozkaz?
-Raczej to drugie.
-Ale o co ci koleś chodzi?- zaczęliśmy się razem śmiać. Przy tej piosence to on  tańczył a ja udawałam że tańczyłam machając w dziwny sposób rękami.
Pod koniec piosenki 'podciął mi nogi' łapiąc mnie pół metra nad ziemią, zapytał.
-To co? Zatańczysz ze mną?
-A mam wybór?
-Yyy.. nie?
-Więc to chyba było pytanie retoryczne.
-Możliwe.- podnosząc mnie podniósł do góry dwa palce coś w stylu 'AVE'.
Dopiero zrozumiałam o co chodzi kiedy poleciała o wiele wolniejsza piosenka.
-Ukartowałeś to?
-Nie skądże?
-Nie kłam.
-Nie potrafię kłamać.-mówiąc to zarzucił moje ręce sobie na ramiona, a swoje ręce położył mi na tali.
-Przytulany?
-A mogę?- kiwnęłam twierdząco głową uśmiechając się. Chłopak przyciągnął mnie do siebie, a ja wtulając się w niego zarzuciłam mu ręce na szyję.
To było cudowne uczucie. Przytulać kogoś, kogo teoretycznie się prawie w ogóle nie zna.
-Dlaczego co chwilę na mnie patrzysz?- zapytał pod koniec piosenki.
-Bo masz fajne oczy.
-Tak? To chyba jedyna rzecz która mi się w sobie podoba.

Siedzieliśmy sobie przy stoliku kiedy zobaczyłam Harrego. Nowy, a już się wkręcił na imprezę.
-Fuuj!
-Co?
-Spójrz.- wskazałam na chłopaka.-Co mówi ci wygląd tej dziewczyny w spódniczce?
-Bierz mnie.
-A jak byś ją określił jednym wyrazem.?
-yy..dziwka?
-Mądry chłopiec.
-Aż mi żal Harrego.
-Czemu?
-Ujebał się w trzy dupy i trafił na jakąś głupią laskę.
-Bywa.
-I co tak sobie będziesz siedziała?
-A co mam robić?
-Wyzwolić go od tej tapeciary?
-A czy ja mam na czole napisane 'POMOC SPOŁECZNA '.?
-Jeszcze nie, ale  jak chcesz mogę napisać.
-Nie dzięki.
-Więc?
-Więc co?- zaśmiałam się- sam się wpakował w gówno to niech sam wyjdzie, albo jak ci tak zależy to sam idź i odbij seksownego Harrego tej lasce.-poruszałam brwiami.
-A żebyś wiedziała że pójdę- wytknął mi język.
-Czekaj-złapałam go za rękę- ja pójdę-uśmiechnęłam się i ruszyłam w stronę lokatego.
-Ej mała ten chłopak tam na kanapie mówił że jesteś śliczna, ale on jest strasznie nieśmiały i wstydzi się odezwać. Może zagadasz?- zaśmiałam się pod nosem.
-Ale ciacho.
Dzięki.
-Proszę-obróciłam się stronę Harrego.
-Dziękuje.
-Sam ją zaprosiłeś do tańca.
-Z daleka miała mniejszą tapetę.
-Harry..!
-Co?
-Ręka! jeszcze raz położysz mi rękę na dupie to..
-..to co?
-.. to zobaczysz jakie to niezbyt przyjemne uczucie poczuć moją rękę na swoim kroczu.
-Dla mnie to same przyjemności.
-Czyżby? A nie pamiętasz sytuacji ze szkoły?
-Yyy.. to ty! Precz siło nieczysta.
-Ale Harry.. no Chodź. zaznasz te trochę przyjemności.
-Jakiej  przyjemności?
-No tej co w szkole.
-Ty to nazywasz przyjemnością?- Podeszłam do niego, tak że nasze twarze dzieliła odległość ok 10 cm i przejechałam dwa razy ręką po jego policzku.
-Jak byś się zdecydował to przyjdź. - posłałam mu na koniec buziaka w powietrzu i odeszłam.

-Myślałem że już zginęłaś- zaśmiał się 'James'
-Nie, zbyt mały domek żeby się zgubić.
-co ty tak długo robiłaś?
-Uświadamiałam Harrego że nie chciał by poczuć mojej ręki na swoim kroczu.- chłopak zrobił minę WTF? o co chodzi? A ja wstałam i poszłam do toalety. Jak weszłam zobaczyłam jakiegoś czarnowłosego chłopaka który posuwał w łazience jakąś laskę.
-Ej dzieci nie wygodniej by wam było na łóżku albo chociaż w wannie.
-Bejbe trochę prywatności- odpowiedział mi ten chłopak
-Dobra, dobra już mnie nie ma. Tylko zamknijcie sobie drzwi bo miała moja mama przyjść po mnie. - po czym zamknęłam drzwi i usiadłam na krześle nie daleko łazienki. Po kilku minutach wyszli ubrani i weszli do któregoś pokoju, a ja miałam wolną łazienkę.
-No- uśmiechnęłam się sama do siebie i weszłam załatwić swoją potrzebę.

-Harry! Harry ruszaj dupę idziemy.
-Sio cie cało?
-Nic się nie stało. Idziemy do domu.
-Gdzie? Ja nie che do tomu.- złapałam jego głowę i odciągnęłam do tylu tak żeby na mnie spojrzał i uderzyłam go z liścia w policzek
-Co ty mi robisz?
-Budze cię, ale i tak nie ma takich efektów jak chciałabym.
Chodź ze mną.
-Gdzie?
-Będziemy się seksować.- uśmiechnęłam się pod nosem.
-Kotku nie mam siły na sex.
-A taka szkoda. Jesteś taki seksowny i pociągający że przez ciebie mam kisiel w gaciach- wybuchnęłam śmiechem.
-Wow!
-Chodź idziemy na lody.
-Chyba chciałaś powiedzieć: Chodź  zrobię  ci loda.
-Sam powiedziałeś że nie masz ochoty na sex.
-Podnieciłaś mnie.
-Przykro mi ale teraz ja nie mam siły. - i puściłam go udając że nie mam siły,  a on był tak piany że się przewrócił z hukiem na płytki w łazience. Ja za to wzięłam słuchawkę, odkręciłam lodowatą wodę i skierowałam ją w stronę głowy Harrego.
Reakcja Harrego była wybuchowa.
-Co ty robisz? Zobacz co zrobiłaś z moimi loczkami?
-Od zmoczenia loczków się nie umiera -zaśmiałam się
-Teraz mi wysuszysz włoski.
-Ale teraz przynajmniej kontaktujesz i idzie się z tobą dogadać.
-Nie gadam z tobą.
-Kotku nie denerwuj się.
-Foch Forever
-Dobra- Harry usiadł  na wannie zakładając ręce na piersi. Starłam wodę którą rozlałam podczas 'cucenia'.
-Słodko wyglądasz jak ci kropelki wody spływają po policzkach- schyliłam się i starłam kilka kropelek.
-Nie kuś bo cię pocałuje.
-A co ja wąż na drzewie a ty Ewa w raju?
-Grabisz sobie.
-Marudzisz.- wysuszyłam Harremu włosy które zaraz potem zwinęły się w loczki.
-Dasz radę sam zejść czy zawołać mojego kumpla?
-Sam pójdę.
-Okay.- Harry wstał i postawił jeden krok, dwa myślę sobie że jest dobrze, ale po trzecim kroku się przewracał więc go wzięłam pod rękę i sprowadziłam go po schodach.
Dobrze że już praktycznie nikogo nie było, bo jak by nie było jest już 5:00 rano.
Zadzwoniłam po taksówkę.
-Chciałabym zamówić taksówkę. - telefon odebrała jakaś starsza kobieta. Podałam adres, z czego dowiedziałam się że muszę poczekać 20 minut  bo są korki w mieście.
-Co? 20 minut. Proszę pani ja nie mogę stać ja jestem w ciąży mi nogi puchną.
-Dobrze proszę poczekać 5 minut.
-No.- uśmiechnęłam się zadowolona ze swoich działań.
-Ty jesteś w ciąży?- nagle pojawił się James.
-Zwariowałeś? Brakuje mi jeszcze dziecka.
-To po co tak mówisz?
-Yyy.. Bo szybciej taksówka przejeżdża.
-Cwane.
-szkoda ze nie mogę być kobietą. - nagle odezwał się Harry .
-Chyba byś nie chciał.
-o Harry myślałem że już pojechałeś.
-Nie, jadę z nią.
-Tak? Nic mi o tym nie wiadomo. - droczyłam się z nim.
-No proszę.
-Dobra już nie marudź. Śpij.
-Paczaj jest już nasza taksówka.
-Jedziesz z nami?- zapytałam Jamesa
-Ehem.
-Najpierw odwieziemy Harrego, potem Ciebie a na końcu ja wysiądę.
-Zabiorę Harrego do siebie.
-Jak chcesz. Daleko jest stąd do ciebie?
-bez korków na drodze pół godziny.
-Więc jedźmy.- w samochodzie było bardzo ciepło- to chyba zasługa ogrzewania. Co sprawiło że zachciało mi się spać szczególnie po tak długiej imprezie. Starałam się  ogarnąć żeby nie zasnąć, lecz niestety zasnęłam.


_________________________________________________________________________
Cześć wszystkim :p

Wasze komentarze pod ostatnim postem zmotywowały mnie do szybszego dodania rozdziału. Dziękuje wszystkim ;*

Jak zauważyliście, nie zdradzę jeszcze kim jest tajemniczy chłopak, ale przynajmniej ma jakieś imię ;d  

Mam nadzieję, że podobają wam się dialogi między Janette, a Harrym xd.
Chociaż z tamtego rozdziału byłam bardziej zadowolona to i tak ten nie należy do moich najgorszych.

Specjalnie dla Majki , która ostatnio mi marudziła, że poprzedni rozdział był za krótki ten jest dłuższy ;D

Kocham ♥ 
Karlee.

niedziela, 28 października 2012

Dla Ciebie mogę mieć na imię jak chcesz - #6 cz. II

Rano obudziłam się o 8:48. (w Londynie lekcje rozpoczynają się o 9:00) Przeklnęłam pod nosem, bo wiedziałam że nie zdążę na pierwszą lekcję. Na spokojnie wzięłam prysznic i zjadłam śniadanie. Za oknem znów padało i wiał wiatr co mogło zwiastować burzę. Wybrałam jak zwykle dżinsy, znalazłam mój ulubiony czarny t-shirt z napisem ' HUG ME ' (przytul mnie) i grubą niebieską bluzę. W związku iż był już ostatni dzień października, dzisiaj 31, dzisiaj Halloween. Ale Fajnie! Dzisiaj imprezka u Roba (ochroniarz w sql). Na pewno będzie połowę ludzi ze szkoły. Mam nadzieję że nie będzie żadnych nauczycieli. No jedynie gościu od Matmy- z nim się chyba wszyscy trzymają.
Pewnie niedługo zacznie padać śnieg, niedługo święta, wolne od szkoły, spędzimy te święta w domu mam nadzieję.
Założyłam conversy, kurtkę, wzięłam plecak i wyszłam. Do przystanku miałam 10 minut drogi, ale kolejne 10 musiałam czekać na autobus, kolejne 10 jechałam i kolejne 10 szłam z przystanku do szkoły więc do szkoły weszłam 5 minut przed dzwonkiem na drugą lekcję.
-Cześć Rob.
-No Siema.
-Czy chcesz mi coś powiedzieć?
-Yyy.. Nie?
Dlaczego pytasz?
-Bo dzisiaj 31 października i dziś jest...?
-I dziś jest Halloween.
-No właśnie. To chcesz mi coś powiedzieć?
-Tak, że zapraszam cię na imprezę do mnie.
-No grzeczny chłopiec- poklepałam go po głowie i pokierowałam się w stronę sali w której miałam mieć drugą lekcję.
 Kiedy spostrzegłam dyrektora idącego w moją stronę- widziałam że coś jest nie tak. Tylko jeszcze nie widziałam co.
-Zapraszam do mojego gabinetu. - zrobiłam wielkie oczy ale w końcu poszłam za nim.
-Siadaj.-rzucił lekko wkurzony. Zrobiłam jak kazał.
-Nie wiem kim jesteś i co sobie wyobrażasz ale to już przechodzi ludzkie pojęcie. Zawsze byłaś normalną dziewczyną, wczoraj no rozumiem coś ci nie pasowało no uderzyłaś tego chłopaka piłką, już nawet puściłem cię wcześniej żebyś go poszła przeprosić. Zdążyłaś wyjść a tu wpada dziewczyna z całym zakrwawionym nosem i mówi że ją pobiłaś. Nie, nie, nie. Nie próbuj się wykręcać mam świadków.

-A co miałam siedzieć i patrzeć jak wzywa mnie i moją rodzinę.
 -Nie, ale mogłaś to zgłosić wychowawcy albo mi. W każdym bądź razie dosyć już tego zostajesz wyrzucona z tej szkoły.
-I co miałam przyjść i panu powiedzieć że zostałam zgwałcona, nikt mi nie wierzy, rodzice się zdradzają i wszyscy mnie mają w dupie?- w tym momencie stanęły mi łzy w oczach. - pan też mi nie wierzy. Mam w dupie pana i pana szkołę.
Szybko wstałam wzięłam swój plecak i wybiegłam ze szkoły nie zwracając uwagi że nie wzięłam kurtki z szatni.
Łzy leciały mi same po policzkach. Byłam zła na Dyrka. Co ja pieprze!  Byłam na niego wściekła. Coraz szybciej szłam przed siebie. Nie wiedziałam gdzie idę. Musiałam gdzieś posiedzieć i poczekać do imprezy u Roba.
W pewnym momencie poczułam mocne uderzenia Omg. To ja na kogoś wpadłam , i ten ktoś, a był to jakiś chłopak objął mnie swoimi ramionami i przytulił. Mogłam się mu wyrwać szczególnie po tym.. Po tym gwałcie. Wystraszyłam się na początku, bo cóż można spodziewać się po takim chłopaku? Jednakże potrzebowałam tego żeby ktoś mnie przytulił, choć przez chwilę poczuć się bezpieczna.
-Cii..już dobrze.- Nie rozumiałam naprawdę dlaczego przytulił mnie i pocieszał, ale o nic nie pytałam tylko tuliłam twarz w jego tors. On usiadł na ławce i nie wpuszczając mnie z objęć nucił sobie jakąś piosenkę,  bujając nas w rytm. Zrobiło mi się strasznie cieplutko, co z tym się wiązało że robiłam się coraz bardziej d senna.  Zarzuciłam mu ręce na szyję i wtulając się w niego jeszcze  bardziej - zasnęłam.

Obudziłam się była już godzina 8 pm. Wystraszyłam się bo nie wiedziałam gdzie jestem. Spojrzałam na telefon na szczęście nie miałam żadnych wiadomości. Usiadłam na kanapie nie odkrywając się kocem przeczesałam ręką włosy. Zadzwoniłam do mamy, ale nie odbierała więc zostawiam jej wiadomość na poczcie głosowej.
-Hej mamo. Nie wrócę na noc, nie musisz się o mnie martwić niczego głupiego nie zrobię. Narazie.
W tym momencie poczułam mocny ból w głowie. To chyba nadmiar płaczu go spowodował. Po chwili pojawił się ten sam chłopak który przedtem mnie przytulił. Dopiero teraz zauważyłam napis na jego bluzce 'FREE HUGS' (Darmowe przytulanie) i zrozumiałam o co chodzi. Przysiadł delikatnie na kanapie, ale się nie odezwał. Delikatnie podniosłam koc on tylko się uśmiechnął i usiadł obok mnie. Przykryłam nas obu kocem a on znów mnie przytulił. I znów poczułam to samo ciepło bijące od niego.
Nie znam go ale już wiem że jest wspaniały. Nie odzywał się, nie zadawał zbędnych pytań tylko dawał to poczucie bezpieczeństwa.
-Dziękuje.- pocałowałam go w policzek. Nie wiem czemu to zrobiłam ale bardzo chciałam go pocałować. On przyciągnął mnie do siebie i.. i.. i.. Jeszcze mocniej mnie przytulił. Jakby bał się że mu ucieknę.
-Jak masz na imię?- zapytałam po chwili.
-Nie ważne. Dla ciebie mogę mieć na imię jak chcesz.
-Dlaczego mnie w parku przytuliłeś?
-Bo płakałaś i Miałaś bluzkę z napisem 'hug me', a ja miałem 'Free hugs ' więc cię przytuliłem.- ogarnął mój kosmyk włosów.
-Jesteś cudowny dlatego że nie zadawałeś głupich pytań, nie pytałeś o nic tylko po prostu przytuliłeś. Brakowało mi tego. Nie ciekawi cię dlatego płakałam.?
-Jak byś chciała to byś mi sama powiedziała.
-Naprawdę nie wiem jak ci za to wszystko podziękować, mogę ci się jakoś odwdzięczyć?
-W sumie.. Dziś mamy Halloween .
-Jeśli chcesz idę dzisiaj na imprezę, z okazji Halloween możesz iść ze mną.
To jak?
-Daj mi 10 minut.
-Okay.- uśmiechnęłam się do niego, a po chwili on zniknął na schodach prowadzących na górę.

_______________________________________________________________
No siema :p
Dziękuje za wszystkie komentarze pod ostatnim rozdziałem :)

Szczerze mówiąc jestem strasznie zadowolona z tego rozdziału ;D Na tym blogu jak i na tamtym w następnym rozdziale będzie opis imprezy.

Wiem, że się nie domyślacie, ani nie wiecie o kim jest mowa w tym rozdziale bo nie ma opisu wyglądu ani imienia, ale o tym się wkrótce dowiecie :p

Kocham <3
Karlee.

wtorek, 23 października 2012

Nie wyczuwasz tego sarkazmu?- #6 cz. I

Jak dobrze że przebieralnia damska i męska była osobno, tak to daje sobie rękę uciąć, że ten zboczuch by mnie podglądał. Nie czekając na Harrego poszłam na basen. Zmierzając  w stronę jacuzzi miałam tory, mnóstwo dzieci stanowisko ratownika, a na nim: uśmiechniętych, zadowolonych i roześmianych dwóch młodych gości. Jak na moje oko byli zaraz po studiach, ale to jakoś mało specjalnie mnie obchodzi. Rozkoszowałam się bąbelkami które delikatnie łaskotały moje ciało. Z jednej strony chciało mi się śmiać, a z drugiej strony było to takie przyjemne.
Teraz naszła mnie myśl: skąd Harry wiedział jaki noszę rozmiary bikini? Oto jest pytanie. Co ciekawsze było jeszcze z metką, niestety bez ceny. Zapewne nie jest to bikini ' z wyższej półki ' że tak ujmę, albo coś w tym stylu.  Słyszałam śmiech Harrego kiedy szedł. Miałam ochotę się schować w jacuzzi ale podejrzewam że przez bąbelki i tak bym wypłynęła na powierzchnie więc sensu nie widzę. Lepszym pomysłem było wepchnąć go do basenu. Kiedy ten zadowolony i uśmiechnięty szedł sobie ja wskoczyłam mu na plecy jednocześnie wpadliśmy do basenu.
Wiem że mnie za to Zabiję, ale jakoś zbytnio się tym nie przejmuje.
-Czyś ty zwariowała?- rzucił próbując być poważny.
-Nie. Jesteś taki seksowny w tych mokrych włosach.
-No ba.
-Nie wyczuwasz tego sarkazmu?
-A co to jest?
-Wiaderko. Chodź już nie marudź.
-Gdzie idziemy?
-Na zjeżdżalnie. Kto pierwszy!
-Ey to nie fair. - ruszyłam w stronę zjeżdżalni po schodach.
-Tylko się nie Zabij pokrako.
-Martw się o siebie bejbe. - jak dobiegłam było akurat zielone światełko więc szybko wskoczyłam do zjeżdżali, zadowolona ze swojej wygranej. Po chwili usłyszałam krzyk..yy..Harrego. Debil wskoczył na czerwonym świetle. Zaczęłam szybciej przegarniać rękami wodę,z myślą że Harry mnie nie dogoni.

Wychodząc z basenu nie mogłam powstrzymać napadu śmiechu. Włoski Harrego były tak niesforne że wręcz słodkie.
Weszliśmy do jakiejś cieplej kawiarenki.
-Co podać?
-Dwie gorące czekolady.- odpowiedział Harry również za mnie.
-Coś jeszcze?
-Nie, dziękujemy.-kiedy kelnerka odeszła wyjęłam telefon w celu odczytania kolejnej wiadomości od ojca niby dla Perrie. - w tym momencie Wybuchnęłam głośnym śmiechem.
-Co cię tak bawi?
-Nic takiego. -Odpowiedziałam z sarkazmem.
-Ah! Pokaż to.- wyrwał mi telefon z ręki.
-Ej nie..
- 'Kotku czemu się nie odzywasz? Martwię się o Ciebie. Kocham cię'
-..nauczyli cię że się nie czyta czyiś wiadomości.
-WTF? Co cię tak śmieszy?
-Ta wiadomość.
-Niby dlaczego? Jest bardzo romantyczna. Widać że twój chłopak się o ciebie martwi i cię mocno kocha.
Tak po za tym: nie  chwaliłaś się że masz chłopaka.
-Yyy.. Bo nie mam?
-To od kogo Ta wiadomości.?
-Od mojego ojca?
-WTF.? To nie brzmi jak wiadomość do córki.
-Yyy.. Bo ja to nie ja.
-Jak ty to nie ty, skoro ty to ty?.
-Mój ojciec myśli że ja to nie ja.
-Wytłumaczysz?
-Zbyt skomplikowane dla twojego mózgu.
-Grabisz sobie?
-Tak? Nie zauważyłam.
-Powiesz mi coś w końcu?
-Może kiedyś.- w tym momencie kelnerka przyniosła zamówienia.
-Nie lubię tej tajemniczości. , kontynuował Harry.
-Wiesz, zwykle byłam znana z tego że walę prosto z mostu.
-coraz bardziej mi się podobasz.
-WTF? Weź się schowaj.-tak jak u Harrego w domu tak i teraz rozmowa zeszła na temat sexu. Harry się nieźle nakręcił, gadał jak najęty. Szczerze? Wkurzało mnie to już.
-Fajnie, fajnie, ale już cię mam dosyć. Chcesz to sobie siedź, ja idę do parku.
-Ej no poczekaj!
-Streszczaj się.
-Już. Idziemy. - szliśmy tak w milczeniu przez park.
-wiesz co? Mam pomysł.
-no. Już się boję.
-idziemy na London Eye.
-Hę? Teraz? Przecież już jest ciemno, ja się boję.
-oj tam. Nocą z London Eye są najładniejsze widoki na miasto.
- Niech ci będzie.


-Dzięki za wspaniały wieczór?
-To tak w ramach przeprosin. Myślę że przeprosiny przyjęte.
-Niech ja pomyśle..- popukał się palcem po policzku.
-Bicz! Zabiję.- zbliżyłam się do niego celem pocałowania go w policzek, ale przypuszczałam że bd chciał obrócić głowę i mnie pocałować w usta. Ta.. Stare sztuczki. W ostatnim momencie położyłam mu rękę na buzi, sprawiając  że Harry pocałował wewnętrzną cześć mojej dłoni.
-Jesteś okrutna.
-Trzymam się zasad.
Bay!
-Ej a buziak?!
-Straciłeś swoją szansę- odkrzyknęłam zamykają drzwi wejściowe mojego domu.




________________________________
 No siema ;D
Nie wiem od czego zacząć, najlepiej od początku:
Więc dodałam taki krótki, i tak późno, bo straciłam chęci do pisania ;/
Odwołując się do fragmentu rozdziału 'Wiesz, zwykle byłam znana z tego że walę prosto z mostu.' posłużę się tą zasadą:
widze jak ten blog pada: coraz mniej komentarzy, nie mówiąc o wyświetleniach, ale obiecałam sobie że dociągnę już te dwa blogi do końca i dam sobie z tym spokój: nie moja historia, nie moja bajka.

I proszę was, nie piszcie mi że ten blog osiągnie taka popularność jak http://carrot-world-with-king-of-carrots.blogspot.com/ . To tak samo jak ja bym powiedziała, że nigdy nie założe full capa. Myślałam że mówimy o rzeczach nie możliwych.

Karlee.

niedziela, 14 października 2012

Zgasiłeś mnie - #5

-Debilu puszczaj!
-Ale dlaczego? Chyba ci wygodnie. Do tego nie musisz iść o własnych nogach tylko cię niosę. Powinnaś mi się odwdzięczyć jakimś całusem.
-Przez papierek?
-Niee! Chcesz to ci pokaże jak to się robi.
-Nie. Nawet się nie zbliżaj.
-Nie to nie. Chyba nie wiesz co to znaczy całować się z Harrym Stylesem.
-O niczym innym nie marzę. O Boże! Ludzie! Sam Harry Styles mnie niesie na rękach! Słabo mi, mdleję. Dajcie wody.- zaczęłam udawać, przy czym jednocześnie próbując powstrzymać powagę, co mi niezbyt wychodziło. Wisząc na ramieniu Harrego jak na zawołanie zobaczyłam grupkę dziewczyn biegnącą w naszą stronę.
-Ups..- wyrwało mi się po cichu.
-Teraz to 'Ups' Mogłaś pomyśleć wcześniej. Teraz musimy biec.
-Chyba sobie żartujesz.
-Nie- powiedział z szyderczym spojrzeniem.
-Harry..Harry. Niedobrze mi, postaw mnie.- nawet sobie nie wyobrażacie w jakim szybkim tempie Harry postawił mnie na ziemi.
-Ahaha! Harry ciota, wyruchał kota.- zaczęłam krzyczeć do niego jednocześnie uciekając.
-Ey! Ja lubię koty.
 
-No co ty nie powiesz. Twoja historia mnie wyruszyła.- rzuciłam z sarkazmem po czym znów śmiech. I takie niesłyszalne 'xd'.
-O nie! Ta zniewaga krwi wymaga. Już jesteś moja bejbe.
-Jasne! Chodź tu i mnie sobie weź. - muszę przyznać że Harry szybko biega, a ja szczerze mówiąc nie miałam już siły więc zaczęła wdrapywać się na drzewo.
-Co ty robisz?
-Nic.
-To po co siedzisz na drzewie?
-Eh.. Wy mężczyźni. To takie trudne domyślić się czegoś?
-W moim przypadku: na pewno.
-Idź się schowaj.
-To zejdź z tego durnego drzewa.
-Właśnie po to tu weszłam bo wiem że ty tu nie wejdziesz, a po za tym nie miałam siły żeby dalej uciekać.
-Ja nie wejdę? Ha ha- dobre sobie. Z koordynacją jeszcze problemów nie mam, z kondycją też nie.
-Nawet na taką osobę nie wyglądasz.
-Więc w czym problem?
-Spójrz na siebie.
-No i?
-No i co widzisz?
-Przystojnego, umięśnionego, seksownego chłopaka, o brązowych loczkach i zielonych oczach.
Ubranego w jasne ubrania.
-Więc co z tego wynika?
-Że ci się podobam?
-Nie. Że jesteś idiotom- uderzyłam się otwartą ręką w czoło.
-Ey! Nie jestem idiotom.
-Jaasne.. No z tego wynika, że jak wejdziesz na drzewo to..
-..to..to..to będę na drzewie.
-Nie. To znaczy, że będziesz miał..
-..będę miał.. Będę miał ciebie.
-Nie mnie nie dostaniesz! Więc: jeszcze raz. Jeśli wejdziesz na drzewo to znaczy, że ..
-.. Mam dobrą koordynację.
-..i będziesz miał..
-..namiot.
-Chyba w spodniach.- ryknęłam śmiechem- To znaczy że będziesz miał brudne spodnie.
-Wiesz to akurat jakoś najmniej mnie  obchodzi. Mam wystarczająco pieniędzy i stać mnie na nowe spodnie.
-Powinieneś bardziej oszczędzać pieniądze, a nie szastać nim na prawo i lewo. Wiesz ile jest ludzi potrzebujących bo są np. głodni nie mają pieniędzy na jedzenie. Rodzice ciężko pracują, ale i tak ledwo wiążą koniec z końcem żeby im starczyło od 1 do 1? Czasami nie mają ma chleb, nie mówiąc już że nie mają co włożyć do garnka. Ile ludzi jest bezdomnych? Ale tak: witam w XXI wieku, w którym każdy martwi się o swoją dupę. Nie przejmuje się że jest już koniec jesieni, temperatura bardzo często spada poniżej 0°. Za kilka dni będzie grudzień i zacznie padać śnieg. Będzie strasznie zimno, a oni nie mają domu. Mieszkają pod mostami, w zacisznych uliczkach gdzie nikt nie przychodzi. Chodzą po śmietnikach i szukają jakiegoś  jedzenia. Przed zimnem okrywają się starymi ubraniami, kartonami. A wy żyjecie w takim luksusie, że tym bezdomnym nawet nigdy to nie przeszło przez myśl. Nie chciał byś zobaczyć tych ludzi w brudnych, śmierdzących ubraniach. Nie mają nawet na jakiś ciepły napój, nie wspominając już że od nie pamiętnych czasów nie mogli się wykąpać w cieplej wodzie. Ogrzać się i chociaż przez chwilę zapomnieć że nie mają domu. Nigdy tego nie zrozumiesz, nic o tym nie wiesz. Masz pełno kasy z którą nie wiesz co zrobić. Teraz wyobraź sobie że to ty nie masz domu, nie masz rodziny którą mogła by ci pomóc. Nikt cię nie zna, ciągle chodzisz głodny, szukasz jedzenia po śmietnikach.- nie potrafisz nawet sobie tego wyobrazić, bo zawsze miałeś to co chciałeś.
-Zabolało wiesz?
-Przepraszam za szczerość.
Chodź pokaże ci coś. -po 10 minutach drogi doszliśmy na dworzec.
-Po co tu przyszliśmy?
-Pokaże ci jak wyglądają ci ludzie.
-Ale ja nie chce.
-To niech ci się zechce.- pociągnęłam go za sobą.-szliśmy peronami. Na ławkach siedziało pełno ludzi. A gdzieś w oddali na końcu-grupki ludzi pojedyncze albo po kilku.
-Ja tam nie pójdę.
-Pójdziesz. Popatrz jak oni wyglądają. Ty Nigdy nie będziesz taki jak oni. Oni są milionową przeciwnością ciebie. Ty masz dom- oni nie mają. Ty masz pełno kasy- oni nie mają nawet
₤1. Ty możesz mieć jedzenia ile dusza zapragnie- oni nie mają nawet 1 bułki. Ty możesz kupić sobie pełną szafę nie wiem jakich drogich ubrań- oni mają tylko to co na sobie. Oni nie mają rodziny, przyjaciół- ty masz i to i to. Oni nie są szczęśliwi, nie będą szczęśliwi.
Oni są bezdomni, oni będą bezdomni. Ty Nigdy nie będziesz jednym z nich.  A może za dzień, tydzień, miesiąc czy kilka lat ja będę bezdomna. Ty już mnie nie będziesz pamiętał. Dzisiaj ja im dam
₤10 na jedzenie, a następnym razem ja ich będę prosić o pieniądze bo nie będę miała co włożyć do ust.
-Nie mów tak. Nigdy tak nie będzie.
-Nie wiadomo co czas przyniesie.
Spójrz na nich. Dwóch zakochanych, uciekło z domu. Ile oni mogą mieć lat? Ona 16 on 17? Gdybym ją zobaczyła na ulicy powiedziałabym że jest anorektyczką. Dzisiaj wiem że jest taka chuda bo nie ma co zjeść.
-Czemu mi to wszystko pokazujesz?
-Bo chce ci pokazać co przeżywa przeciwieństwo ciebie. Chce ci pokazać jak żyją inni ludzie. Możesz mieć wszystko co tylko twoja dusza zapragnie. Chcesz sobie kupić samochód- proszę bardzo. Chcesz lecieć na Hawaje- proszę bardzo. Chcesz się zabawić- idziesz do klubu- proszę bardzo. Chcesz kupić sobie nowy dom- proszę bardzo. 
Co tylko chcesz. - w tym momencie Wyciągnęłam
₤20 i podałam dziewczynie przytulonej do swojego chłopaka okrytymi jakąś starą kurtką.
-Dziękuje.- wyszeptała bezdźwięcznie.
-Jeszcze tu wrócę. Pomogę wam. Całe życie przed wami. Trzymajcie się.
Chodź Harry.
-Co teraz robimy?
-To chyba ja się ciebie powinnam się zapytać.
-Kino.
-No niech ci będzie.
-ale najpierw basen.
-Co?
-No basen.
-Zwariowałeś? Nie pójdę z tobą na basen.
-Czemu?
-Wyobrażasz sobie co by było gdyby spotkały nas tam fanki?
-Fajnie by było.
-Nie nie i jeszcze raz nie.
Powiedziałaś że jesteś do mojej dyspozycji więc ja chce żebyś szła ze mną na basen i nie chce słyszeć żadnych słów dyskusji.
-jesteś bezlitosny.
-jestem konsekwentny.
-wracając do tematu: chcesz iść na basen?
-Ehem.
-i co będziesz się kąpać w bokserkach?
-Shit. Nie pomyślałem o tym.
-Tak mi przykro.- powiedziałam z sarkazmem.
-Ugh. Ja ci się kiedyś odwdzięczę.
-Ha ha.
-To idziemy do kina?
-no tak.
-Ale ja wybieram film.
-No dobra.
-Idziemy na horror.
-Coo? Horror?
-Albo nie! Idziemy na bajkę.
-Na bajkę?- wybuchnęłam śmiechem.
-No co? Zawsze lubiłem oglądać bajki.
No powiedz sama kiedy ostatni raz oglądałaś bajkę?
-No nie wiem. Z 5 lat temu.
-No widzisz. Trzeba to zmienić.
-Ty sobie żartujesz?
-Nie- odpowiedział całkiem poważnie.
-WTF? Zgasiłeś mnie.

Ta bajka była.. Lepszą jak komedia. Nie widziałam że to będzie taki strzał w dziesiątkę. To było trochę denerwujące że Harry ze dwa razy wychodził do ubikacji i po jedzenie. Kiedy wyszliśmy przed kinem stał jakiś koleś w rudych włosach z torbą w ręku. Przywitał się z Harrym wymienili znaczące spojrzenia, i tamten sobie poszedł.
-O co chodzi?
-Eee.. Idziemy na basen.
-Ja nigdzie nie idę.
-Z tego co pamiętam jesteś do mojej dyspozycji.
-Ale.. No dobra. Chodźmy.
-Gdzie jest haczyk?
-Jaki haczyk?
-No tak bez niczego i od razu byś się nie zgodziła.
-Nie ma żadnego haczyka.- zaśmiałam się.
-I tak ci nie wierze.- uśmiechnął się.

poniedziałek, 8 października 2012

Każdy powód jest dobry żeby zerwać się wcześniej ze szkoły :D- #4

-Orientuj się!- wydarłam się w stronę eee.. jak on ma na imię? W stronę bezimiennego, który właśnie obrócił się w moją stronę. Piłka leciała prosto na jego r..ry.. buzię, ale jakiś pedał z przeciwnej drużyny wystawił rękę chcąc zatrzymać piłkę, ale na szczęście nie udało mu się i Harry dostał piłką prosto w.. krocze, jądra, genitalia czy jak wy to tam chcecie nazwać. Wykręcił się z bólu i leżąc na środku boiska do kosza zaczął jęczeć.
-Uhuhuu.. boli?
-No nie kurwa łaskocze.
-Styles do pielęgniarki!
-Chyba pan sobie żartuje! Nie będę obcej babie pokazał mojej męskości- i na te słowa cała moja drużyna wybuchnęła śmiechem.
-Przecież ty lalusiu nie wstydzisz się paradować nago!- Simon
-A skąd ty to możesz wiedzieć? Przecież go nie znasz 'LALUSIU'.
-To ty nie wiesz kim on jest?
- A co ja jasnowidz jestem?
-To on cię nie jara?
-Z pedałami się nie zadaje.
- Czyli jednak go znasz?
-Nie znam.!- wydarłam się już lekko zdenerwowana.
-To skąd wiesz że on jest pedałem?
-On jest pedałem? Fuuuujj!
Tak sobie powiedziałam.
-Więc to jest Harry Styles członek znanego brytyjskiego zespołu One Direction, nie wstydzi się nagości, ma zielone oczy i loczki, 185 cm wzrostu ma 18 lat urodzony 1 lutego 1994 w Holmes Chapel, Cheshire. Ma 1 siostrę Gemmę, oraz czterech przyjaciół z którymi tworzy zespół. Jest to Louis Tomlinson, Zayn Malik, Liam Payne i Niall Horan.
-Skąd ty to wszystko wiesz?
-Z neta.

- To ty szukasz informacji o jakiś lalusiach w sieci?! Trzymaj się na kilometr i wyciągnięcie ręki ode mnie. Ludzie mamy w klasie geja!- zaczęłam się drzeć a jednocześnie dławić się śmiechem.
-Weź się zamknij- wydarł się na mnie.
-Ale o co ci chodzi bejbe? Nie ma się czego wstydzić- zaśmiałam się i obracając w drugą stronę podeszłam do Harrego.
-Dalej wstawaj! Nie będziesz tu leżał całą lekcję- rzuciłam wyciągając w jego stronę rękę.
Pochwycił ją i bez żadnego słowa wstał. Chyba się na mnie obraził, ale szczerze mówiąc mam to gdzieś.
-Zbierajcie się bo już jest przerwa. 2 następne lekcję mam z klasami 3.
Przygotuje się na siatkówkę. Ty Harry do pielęgniarki i do domu. Następnym razem się tak nie podniecaj dziewczynami, bo jeszcze kilka razy się tak patrzysz w te piękności i Janette przez przypadek cię uszkodzi tą piłką albo co gorsze pozbawi dzieci- zaśmiał się
-Pana żarty nie są na miejscu.
-Cóż.. musisz więcej uważać. Żegnam.

Harry poszedł do domu, a my po 3 lekcjach w-f'u byliśmy wykończeni. 1 lekcja była na dworze a dwie następne na hali bo znów zaczął padać deszcz. To takie dziwne:
Rano była burza i okropnie padało, potem przestało i wyśliśmy na dwór, a teraz znów pada.
Na następnej lekcji przyszła po mnie sekretarka żebym poszła do dyrka.
-Dzień dobry
-Witaj.
Siadaj proszę i wyjaśnij mi to całe zajście na boisku.
-A co jest do wyjaśniania?
-Janette!
-Dobrze,dobrze.
Więc pierwsza z dziewczyn przyszłam na boiska i pan Christian, mi się zapytał gdzie jest reszta dziewczyn to powiedziałam że podniecają się na widok jakiegoś gościa, więc nauczyciel wysłał Simona żeby to sprawdził i on jak wrócił to potwierdził moją teorię, no to pan Christian kazał nam zaczynać rozgrzewkę. Potem oni przyszli w połowie lekcji i Christian powiedział im że mają nieobecność i mogą iść, a ten w loczkach powiedział że chce grać, a on na to że nie bierze za niego odpowiedzialności, i że jak coś mu się stanie to już jest na jego własne ryzyko, a on się zgodził na te warunki. No i jak graliśmy to podałam mu piłkę a że on był tak zaopatrzony w nasze piękności że jak by się obrócił to by dostał w twarz, a że jakiś koleś z innej drużyny wystawił rękę to dostał w genitalia.
-Czy ty wiesz że mogłaś pozbawić go dzieci?!
-Przecież nie zrobiłam tego specjalnie!
-Mam dowody które mówią co innego.
-Ale..

-Nie przerywaj. W każdym razie, jeszcze jeden taki wybryk i wylatujesz. I masz go przeprosić.
-Ciekawe kurwa za co?
-Za to że go specjalnie ' uszkodziłaś' i -20 punktów za słownictwo.
-To jakiś absurd.
-Tylko masz go ładnie przeprosić. zwykle przepraszam nie wystarczy.
-Więc co pan ma na myśli mówią 'ładnie'?
-Sprawdź sobie w słowniku wyrazów obcych co to znaczy.
-Co to znaczy to ja wiem. Pytam w jaki sposób.
-Byś raz się wysiliła i pomyślała!
-A co ja filozof czy co?!
-Omg! Nie wiem zabierze go do kina czy gdzie wy tam młodzież chodźcie.
-I może mu jeszcze kwiaty kupić?
-Masz go przeprosić bo inaczej w inny sposób wylatujesz. Żegnam.
Bez słowa obróciłam się i wyszłam. Ten Koleś mnie dobija. Mam tego lalusia przeprosić?  Ciekawe za co. No fakt, faktem zrobiłam to specjalnie, ale kto by pomyślał ze to jest jakas tam gwiazdeczka i w jej obronie rzuci się sam dyrektor który ( o dziwo) był uważany za spoko gościa?! Pff.. ale to może jednak  dobry pomysł. W ten sposób uda mi sie wcześniej zwiać z lekcji. Każdy powód jest dobry żeby zerwać się wcześniej ze szkoły :D
Na przerwie poszłam na lunch. Do mojego stolika podeszła jakaś laska.
-Słyszałam że ostatnio zgłosiłaś gwałt na policję. Ha ha! Nikt ci nie uwierzył? Ojojoj! Biedactwo.- Bez słowa wstałam, podeszłam do niej i z całej siły zamachnęłam się, składając dłoń w pięść uderzyłam ją w twarz . Ona lecąc na podłogę próbowała złapać się jakiś chłopaków ale oni się perfidnie odsunęli. Po chwili z jej nosa zaczęła lecieć krew.
-Jeszcze raz się odezwij, a uderzę cię z podwójną siłą sprawiając że będziesz inaczej szczekać suko.
-Wal się.- nie odpowiedziałam tylko wzięłam plecak i poszłam do gabinetu dyrka.
-To znowu ty?
-Chciałam adres do tego chłoptasia.-mężczyzna podał mi kartkę.
-A i idę do niego już teraz więc mnie nie będzie na lekcjach. Do widzenia.- nie czekając na odpowiedź wyszłam z gabinetu. Wychodząc że szkoły zatrzymałam się przy Robim.
-Nie musisz mnie już kryć dyro wie że wychodzę. Muszę iść przeprosić jakiegoś lalusia.
-No spoko,spoko.
-Przykro mi ale nie będę miała dla ciebie czasu wieczorem.
-Szkoda.
-Do jutra Robie.
Nigdzie mi się nie spieszyło. Powoli sobie szłam do tego chłopaka . Tak jak myślałam: duży dom w jasnych kolorach z zielonym i dużym ogrodem. Zapukałam do drzwi. Oczywiście otworzył mi Harry. On tylko stanął i oparł się o futrynę nie odzywając się czekał na mój ruch.
-Cześć- rzuciłam mijając go w progu i wchodząc do salonu.Wiedziałam że to było trochę chamskie,ale w tym momencie mnie to mało obchodziło.
-Zawsze jesteś taka bezczelna?
-Nie tylko w sytuacjach awaryjnych.
-Więc to jest sytuacjach awaryjna?
-tak.
-pod jakim pretekstem?
-Myślałam że mnie nie wpuścisz do środka.
-I się nie myliłaś.
-Wiedziałam.
-Więc możesz już iść.
-Zawsze jesteś taki niegrzeczny?
-Nie tylko w łóżku.
Chcesz sprawdzić?
-Ehem.
-Zapraszam do góry.
-Chyba cię pokurwiło jeśli myślisz że dam ci dupy.
A tak apropo to boli jeszcze?
-Nie, teraz łaskocze.
-Pomasować?
-Jasne.
-Ściągaj spodnie.
-Chyba sobie żartujesz, jak myślisz że dam ci się dotknąć.
-Marudzisz.
To co idziemy?
-Gdzie?
-Omg. No dyrektor kazał mi cię przeprosić. Ale tak ładnie przeprosić.

Zasugerował żebym cię w ramach rekompensaty zaprosiła do kina ale ten pomysł jest denny więc sam wybierz co chcesz robić.
Jestem do twojej dyspozycji, eee.. do jutra do 7 rano.
-Do mojej wyłącznej dyspozycji?
-Tak.
-Kochane ale my się znany zaledwie kilka godzin. Napewno chcesz to zrobić?
-zboczeniec.
-A mogło być tak fajnie.
-Nie marudź.
to co robimy.?
-Idziemy na zakupy.- klasnął w ręce z radości.
-Chyba sobie kpisz.
Wszystko tylko nie zakupy.
-więc zapraszam do sypialni.
-zawsze jesteś taki napalony ?
-Chyba podniecony.
-Idź ty.. szantażysto jeden.
-No Chodź.. yy..
-Janette. Jestem Janette.
-Harry.
-Miło cię poznać Harry.
-Więc Janette Chodź na zakupy. Przecież to nie boli.
Po za ty co ja cię proszę. Przecież jesteś do mojej dyspozycji.- Harry przerzucił mnie przez ramie i wyśliśmy z domu.

_______________________________________________
No siema :p

Więc może od początku:
Rozdział miałam dodać wczoraj ale wystąpiły małe problemy techniczne za co przepraszam. 

Nie wiem co się dzieje w waszych głowach ale podejrzewam że myślicie że to blog o dziewczynie która w szkole poznała Harrego Stylesa i za jego pośrednictwem pozna resztę 1D. 
Z góry mówię że tak nie będzie. W #5 jeszcze zobaczycie Harrego i potem  nie prędzej jak w #8 chyba że w  którymś rozdziale będą jakieś urywki o Hazzie.   

Dziękuje wszystkim którzy czytają tego bloga i komentują ;**

Kocham <3
Karlee.