niedziela, 30 września 2012

Does not change!- #3

 -Czego ci trzeba?
-To ja chciałem zapytać o co ci chodzi?
-Ale jak mi o co chodzi?
-No o co ci chodzi skoro o coś ci chodzi.
- Mi o nic nie chodzi to tobie o coś chodzi.
-Skoro ci o nic nie chodzi to o co ci chodzi.
-To tobie o coś chodzi i przeszedłem zapytać o co ci chodzi?
-Debil.
-Ale o co ci chodzi.?
-Wyjdź i zamknij drzwi.
-Bo?
-Co to kurwa mój pokój.
-Ile razy można powtarzać 'kurwa'?
-24 h na dobę kurwa.
-Ty jesteś nienormalna.
-Kurde człowieku denerwujesz mnie. Władowujesz mi się na chatę jak gdyby nigdy nic, potem tak na spontanie ruchasz moją matkę teraz przyłazisz do mojego pokoju i mówisz mi jaka to ja nie jestem?
Wiem że jestem: zarozumiała, bezczelna i arogancka ale uwierz ty nie jesteś lepszy.
-Nie przypominam sobie żebyśmy przechodzili na 'TY'.
-Nie przypominam sobie żebym zapraszała cię do siebie do domu.
-Byś chociaż raz uszanowała decyzję swojej matki.
-Koleś ty jesteś dobre 10 lat od niej młodszy.
-I?
-Jesteś taki głupi czy tylko takiego udajesz?
-Po prostu powiedz że zazdrościsz swojej matce takiego faceta.
-Ha ha! chłopczyku masz za wysokie EGO!.
-A ty jesteś najbardziej rozpieszczoną gówniarą jaką znam.- te słowa trochę zabolały więc postanowiłam mu się odgryźć. Na początek użyje tekstu taty.
-Pierdól ,pierdól ja słucham.
-To sobie posłuchasz. Nie pozwalasz swojej matce na odrobinę szczęścia. Kocham ją i cieszę się że na nią trafiłem. Nie rozumiem o co ci chodzi..sama nie masz chłopaka i zazdrościsz swojej matce że ją ktoś kocha, czy po prostu w życiu nie spotkało nic pięknego i nikt cię nie kocha.?
-Masz racje. Nic mnie w życiu pięknego nie spotkało, bo moje życie to paskudna, wredna, zasrana tragedia napisana przez cynicznego psychopatę. Nic o mnie nie wiesz i przychodzisz do mnie i mi mówisz coś czego w ogóle o mnie nie wiesz. A wiesz co jest najgorsze? Ta ciągła walka z losem który napisał nieciekawy scenariusz.- mówiłam ze łzami w oczach i spokojnym opanowanym głosem.- i każdy tak potrafi przyjść i mi powiedzieć tak prosto w twarz jaka jestem chociaż znają mnie tylko z widzenia. Po chuja mi 10 przyjaciół z czego Ta jebana siódemka jest fałszywa. Dzisiaj przychodzi do mnie i mi mówi coś np. na temat Ciebie a jutro idzie do kogoś innego i mi obrabia dupę. 'Przyjaciel' jest twoim największym wrogiem, bo wie o tobie wszystko.  I ten moment kiedy 'przyjaciele' się od ciebie odwracają bo usłyszeli jakąś plotkę na twój temat. Przyjaciele powiadasz..? - łza zaczęła mi spływać po policzku..tak beztrosko.
-Janette zrozum.. ja nie chciałem...cię..
-Nic nie mów!
-... zranić.
-I tak już to zrobiłeś. A teraz wyjdź i trzymaj się ode mnie na wyciągnięcie ręki. Za pół godziny chce jechać
-Dobrze..- ze spuszczoną głową wyszedł z mojego pokoju. Szczerze mówiąc trochę zabolały mnie jego słowa. Ale to jakoś moje najmniejsze zmartwienie Nigdy nie przejmowałam się tym co ktoś o mnie mówi, ale kiedy się słyszy że ktoś do ciebie mówi że: Nigdy nie byłaś szczęśliwa?, albo coś takiego to wtedy jakby ktoś  cię ukuł w serduszko. Może kiedyś, kiedy nie wiedziałam co to życie i jakie ono jest może by mnie to nie wzruszyło. Ale mimo iż mam już to głupie 18 lat i myślę że coś wiem o życiu to tak na prawdę jestem ciemna. Niczego jeszcze nie doświadczyłam i gówno wiem. Ale każdy człowiek musi dostać po dupie od życia. Bo jak nie w miłości to w życiu codziennym. I nie ma wyjątków. Żyjemy w XXI wieku. Żeby coś osiągnąć trzeba twardo dążyć do swego.Może i moje słowa nie są zbyt przekonujące ale za to prawdziwe. Może nie umiem powiedzieć w prost co czuje ale potrafię to w jakiś sposób pokazać.


 Zarzuciłam plecak na jedno ramie i zbiegłam po schodach na dół. Założyłam moje zielono- czarne adasie i usiadłam na kanapie w salonie. Po chwili z kuchni z szklanką w ręku wyszedł Christian.
-Gotowa?-zapytał odstawiając szklankę na stolik.
Jego twarz miała taki sam wyraz zaskoczenia jak wtedy kiedy ich nakryłam razem. To było okropne! Od razu mi się to skojarzyło z tym gwałtem.. Momentalnie łza zakręciła mi się w oku. Powiedziałam sobie że będę silna a tu na samą myśl ryczę i w oczach każdego faceta obok którego przejdę wiedzę to pożądanie. To samo które wiedziałam w jego oczach kiedy wtedy w nocy do mnie przyszedł.
-Janette? Wszystko w porządku? czemu płaczesz?
-Tak wszystko ok. Chodźmy.
W samochodzie panowała niezręczna cisza. Strasznie ciężko było mi siedzieć z Nim w jednym samochodzie wiedząc że co chwilę na mnie zerka.
-No nie patrz się tak na mnie.
-to powiedz mi o co chodzi.

-I tak pewnie dowiesz się wszystkiego od mojej matki, a ja nie mam najmniejszej ochoty ci się zwierzać i o tym z Tb gadać więc daj mi spokój. 
-Chciałem ci pomóc, pogadać. Ale z tb się nie da. Jesteś straszna!
-Straszne to jest to co mnie spotkałao, a ja jestem jaka jestem.Does not change.
-Nigdy nie zrozumiem kobiet- odburknął a ja pospiesznie wysiadłam z jego samochodu nie odpowaiadając mu.
-Poczekasz na mnie po lekcajach. I tak bd jechał do twojej matki. 
-A po ilu kończysz???
-PO 6.
Hmm.. Dzisiaj mam 8 jak bym się zerwała z dwóch ostatnich nic by się nie stało. W końcu co tam te 2 godzinki we w te czy we w te. Tylko muszę uprzedzić Roba- mruczałam sama do siebie.
 -Okay. Poczekasz na mnie chwilę.
-Dobra.
Ruszyłam w stronę szkoły nie chcąc stać na deszczu. Za głównymi drzwiami po prawej stronie stało brązowe biurko a za nim siedział wysoki umięśniony mężczyzna
-Cześć Robie. -przybiłam mu piątkę i zaczęłam wyciągać swoją legitymacje.
-Nie wyciągaj. Tylko machnij mi tu podpisik.
-Jak byś się sam nie mógł podpisać.- zaśmiałam się
-oj tam dzisiaj ty się możesz podpisać

-Muszę się zerwać dzisiaj z 2 ostatnich. Da radę.
-Dziś poniedziłek.. hmm.. da radę. 
-Dzięki Robie- Hmm.. tak Ta konwersacja była dziwna. Robi zawsze mi pomagał- krył mnie zawsze kiedy zwiewałam. Rzadko kiedy to się zdarzało ale w sytuacjach awaryjnych podrabiał mój podpis że niby ja jestem w szkole. To jego mogłam uważać za prawdziwego przyjaciela.
 Czasami spotkałam się z nim z nudów. Nigdy nic nas nie łączyło:  Po pierwsze nie ciągnęło na do siebie,po drugie odpowiadało nam bardziej kumplowanie. Kiedy potrzebowała potrafił stanąć w mojej obronie albo mnie wysłuchać.
Lubie również jego dziewczynę.Oboje są cudownie potrafią wesprzeć człowieka. Nigdy nic nie miała przeciwko jak spotykałam się z Robem. Chodziliśmy często razem na imprezy. I o nich mogłam mówić jako o tych prawdziwych przyjaciołach.
-Co tam ciekawego? -zapytał po chwili milczenia.
-Szkoda gadać. Po prostu masakra.
-Co jest?
-Spotkamy się po szkole. Teraz za mało czasu żeby opowiedzieć za dużo materiału do przerobienie.
-O czym ty pieprzysz?
-Zobaczysz. Na razie- pomachałam mu i ruszyłam w kierunku sali w której miałam mieć angola.

 Cześć wszystkim.- krzyknęłam w kierunku mojej klasy.
-No cześć.
-Dajcie zeszycik zjadę zadanie.- po chwili dostałam zeszyt. Przepisałam zadanie, kiedy kończyłam pisać zadzwonił dzwonek. Na szczęście gościu się spóźnił. A raczej go nie było. Do klasy wszedł dyrektor i powiedział że nie ma dzisiaj tego nauczyciela. Wszyscy się ucieszyli. Zapytano nas czy chcemy siedzieć w klasie czy pograć w piłkę. Większość chciała grać przynajmniej byli to Chłopacy których i tak była większa połowa więc i tak zawsze będzie jak oni chcieli. Zbiegliśmy do szatni i zaczęliśmy się przebierać. Oczywiście wszystkie marudziłyśmy że musimy grać. Zaczęliśmy się ścigać która pierwsza się ubierze. Zakładałam już bluzkę kiedy do naszej szatni wpakował się jakiś zielonki Koleś w loczkach. Zastopowałam zakładanie bluzki i Podeszłam do kolesia.
-A ty tu czego?
-Szukam szatni chłopaków z 3 klasy.
-Uh.. peszek. Wszedłeś do dziewczyn.
-To ja już...
-Nie, nie, nie..teraz to tu zostajesz. Moje koleżanki z chęcią popatrzą na twoją 'klatę'.- popukałam go po klatce piersiowej- A ja patrząc na ciebie kręcę na siebie bata więc żegnam. 

-Mi odpowiada widok patrzenia na ciebie- przerzuciłam bluzkę przez ramie i Podeszłam do niego i położyła mu ręce na ramionach.
-Ciekawe czy to też ci tak będzie odpowiadać- rzuciłam po czym kolanem kopnęłam go w krocze. On aż się zwinął z bólu.
-Ty suko to bolało! Chcesz mnie pozbawić dzieci.?!- wydarł się na mnie. Nie go pozwolę sobie żeby tak mnie nazywał więc odwinęłam i uderzyłam go w twarz.
-Nigdy więcej nie mów do mnie 'suko'.-zacytowałam i wychodzić z szatni pospiesznie założyłam bluzkę.
Na boisku stali już i czekali Chłopacy.
-Janette gdzie reszta?
-Że dziewczyny?
-Ehem..
-Doświadczają orgazmu bo jakiś luluś wpakował nam się do szatni.
-Że co?
-No idź sobie zobacz.- odpowiedziałam Christianowi.
-Simon biegnij zobacz co się tam dzieje-Gdy po 5 min. wrócił Simon patrząc na jego minę wybuchnęłam śmiechem.
-Co się tam dzieje?-Zapytał Chris.
-Ruchają się.
-co robią?

 -No one stoją w stanikach i spodenkach on się przebiera u nich w szatni a one się podniecają?
-Dobra zostawmy ich. Wpiszemy im nieobecność a wy róbcie rozgrzewkę.
-Pedały jedne- zaśmiałam się pod nosem.- po najwięcej połowie lekcji zjawiło się państwo.
-Możecie iść macie wpisaną nieobecność.
-Ale ja kocham kosza.
-Trzeba było o tym myśleć na początku lekcji a nie na końcu.
-Mogę zagrać?
-Jeśli chcesz to tak. Ale ja za ciebie odpowiedzialności nie biorę. Teoretycznie was na tej lekcji nie ma.
-Dobra.
-Zapraszam do drużyny.
-No nie Chris! nie chcę go!- wydarłam się.
- I właśnie dlatego będziesz w jej drużynie.- rzucił puszczając mi oczko. Chyba już kimam co miał na myśli.









__________________________________
Witajcie kochane ;**
Przepraszam że przez ponad tydzień nie dodawałam ale czasami nie miałam siły pisać nie mówiąc juz o dodaniu rozdziału.


Tak zupełnie z innej beczki: Wybierając temat gwałtu nie wiedziałam, że będzie to aż takie trudne. Nie wiem jak się czuje dziewczyna po gwałcie ale postaram się wczuć i pisać to jak najlepiej. 

Jak zapewne się domyśliłyście w tym tym rozdziale chodzi o Hazzę, ale to nie jest początek znajomości. To jeszcze nie czas na 1D więc na to musicie jeszcze trochę poczekać. 

Dzisiaj mamy 30 września- czyli Dzień Chłopaka!
Wszystkim chłopcom jak również naszemu One Direction życzymy wszystkiego najlepszego :D

sobota, 22 września 2012

A co ja mam na czole napisane 'INFORMACJA'?! - #2

- Dlaczego to zrobiłeś? - wydarłam się na ojca. Nie mogłam już powstrzymać w sobie emocji i zaczęła się druga wojna tego dnia.
- Jane ty jesteś taka głupia czy taka naiwna?
- Ja po prostu dążę do sprawiedliwości.
- A ja do dobra reputacji.
- Aha, czyli liczy się tylko twoja reputacja?
- Nie, ale zależy mi zarówno na niej jak i na tobie.
- Śmieszny jesteś. Wcale ci na mnie nie zależy.
- Zależy, ale nie mogę narażać szkoły na to wszystko.
- Jasne, tobie tak zależy jak ja przespałam się z Harrym Stylesem i Niallem Horanem.
- A przespałaś się? - zapytał zdziwiony.
- Zwariowałeś to są gwiazdy.
- Aha. A gdzie jest Perrie?
- Ona też ci pomagała.
- Nie. Gdzie ona jest?
- A więc to ty sam poprzestałeś mój pokój żeby nie znaleźli żadnych dowodów i żeby cała sprawa ucichła, sorry żeby w ogóle nikt o niej nie mówił?
- Tak to ja. A teraz kurwa powiedz mi gdzie jest Perrie.?
- Perrie wjechała. Chciała ci powiedzieć że wyjeżdża, ale przyszła akurat policja, a ona miała niedługo lot i właśnie 10 minut temu wyleciała. Ja ci miałam tylko przekazać. A nie powiedziała ci o tym wcześniej, bo dobrze wiedziała, że nie będziesz mógł zostawić szkoły i tak wyjechać.
- Gdzie ona poleciała?
- A co ja mam na czole napisane 'INFORMACJA'?!
- Nie ale mogłabyś mi chociaż powiedzieć.
- A skąd ja niby mam to widzieć?
- Nie wiem. Może ci powiedziała.
- Nie powiedziała. Zostawiła tylko to i powiedziała, że masz nie dzwonić najwyżej wysłać sms-a. Tymczasem żegnam.
- Janette.
- Co?
- Matka dzwoniła.
- Czego chciała?
- Powiedziała, że wróci wcześniej i to załatwi.
- Co załatwi?
- No tą sprawę z gwałtem.
- A co jest do załatwienia? Przecież to ty stanąłeś przeciwko mnie, pewnie ona też zrobi to samo. Zapewne dla dobra swojej "reputacji prawniczej" - nakreśliłam w powietrzu cudzysłów, po czym udałam się do swojego pokoju.
Rzuciłam się na łóżko i wzięłam do ręki jakąś książkę i zaczęłam czytać, ale zmorzył mnie sen, więc odłożyłam książkę.

Była już 4:30 Pm, więc wzięłam wszystkie swoje pierdoły i wyszłam z domu oznajmując ojcu, że wychodzę. On siedział załamany i pił. Nie wiem dlaczego był załamany. Przecież niby jeszcze są razem. Może chodziło mu o to że go zostawiła? Szczerze to miałam to w dupie.
Kiedy tak szłam do Perrie, dostałam sms-a od ojca. Debili uwierzył że to jest jej numer. Oj... naiwny jest.
'Perrie, jak mogłaś tak wyjechać beze mnie i mnie tak samego zostawić. Już mnie nie kochasz?'
Kiedy to przeczytałam, nie mogłam się powstrzymać i wybuchnęłam masakrycznie głośnym śmiechem. To było dziecinne. Postanowiłam na razie nie odpisywać. Niech posiedzi, pomartwi się, nie zaszkodzi mu to.
Kiedy doszłam do domu Perrie, drzwi były otwarte, więc władowałam się bez pytania. Blondynka właśnie schodziła po schodach.
- Cześć piękna - zaczęłam jej słodzić - Gotowa?
- Oczywiście. - uśmiechnęła się.
W Centrum Handlowym Perrie kupiła ze 3 pary szortów, 2 pary szpilek i sandałki, chyba 2 kostiumy kąpielowe, kilka zwiewnych sukienek i miniówkę.
Łaziłyśmy tak ze 4 godziny potem kupiłyśmy kawę i ruszyłyśmy do domu. Tam pomogłam jej wszystko spakować. Ona była nienormalna! Dwie duże walizy i jedną małą małą i to na dwa tygodnie. Trzy walizy samych ubrań. To ja sobie nie wyobrażam jak ona na przykład jedzie w trasę koncertową na 1-2. A gdyby ona miała zabrać ze sobą jeszcze jedzenie?! Tir by się przydał...
Odwiozłam ją na lotnisko. Na szczęście strój Perrie, uczesanie i te okulary na nosie sprawiały, że nikt by jej nie rozpoznał. Po za tym nikt nie zwrócił na nią większej uwagi, bo wszyscy byli zajęci The Wanted z czego bardzo się cieszyłam. Starałam się jak najszybciej wpakować ją do tego durnego samolotu i koleją część akcji mieć już za sobą. Perrie chyba z piętnaście razy mnie wyściskała. A kiedy samolot wystartował, ja odetchnęłam z ulgą i wróciłam do domku. Tam zastałam ojca zlanego w trzy dupy. Posprzątałam ten cały bałagan w salonie, wyłączyłam tv i przykryłam go kocem.
- Żal mi cię. - rzuciłam i poszłam do siebie do pokoju. Wzięłam szybki prysznic i położyłam się do łóżka, biorąc do ręki swojego tableta. Na tt follownęłam Perrie. Nie chciało mi się z nikim pisać, więc wyłączyłam tableta i poszłam spać.
Około 5 am obudziło mnie potworny huk. Zobaczyłam, że jest burza, a to zapewne było wyładowanie atmosferyczne. Szybko wyłączyłam telefon i zbiegłam na dół zobaczyć co w ojcem, ale on w najlepsze spał. Wyciągnęłam wtyczkę od telewizora, bo ojciec ciągle marudził, że mamy nowe telewizory i mamy o nie dbać. Władowałam się do ich sypialni, bo tam też wisiał na ścianie telewizor. Ja wchodzę, a tam... jakiś koleś i mama.
- Czy wyście wszyscy powariowali? - powiedziałam spokojnie. Oni od razu przykryli się kołdrą. - Wczoraj ojciec się pierdolił z Perrie, dzisiaj ty mi sprowadziłaś mi jakiegoś kolesia i się z nim pieprzysz. Co to ma być?
- Ojciec ci nic nie mówił?
- Nie obchodzą mnie wasze argumenty. Jesteście po równo pojebani. Nic się dla ciebie już nie liczy, tyko ta twoja jebana reputacja. - rzuciłam i szybko wyszłam z pokoju. Znów łzy pchały się do moich oczu. Kiedy weszłam do pokoju rozpłakałam się na dobre. Ale powiedziałam sobie, że nie będę przez jakiś debili płakała. Ubrałam się w czarne rurki, czarny t-shirt i grubą zieloną bluzę z katarem. Myślę, że po drodze do szkoły aż tak bardzo nie zmarznę. Zeszłam na dół i zaczęłam robić śniadanie. Najpierw chciałam zrobić tylko sobie, ale potem wpadłam na pomysł, żeby podstępem wykorzystać matkę i tego gościa. Zrobiłam jajecznicę, tosty i zaparzyłam kawę. Poszłam do [ich] sypialni i zastałam ich w troszkę nietypowej pozycji.
- Nie nauczyli pukać?
- Nie - warknęłam.- Chodźcie na śniadanie. Kawa stygnie.- po czym wyszłam z pokoju. Sama zjadłam dwa tosty popijając sokiem pomarańczowym. Wtem zjawili się szanowni hrabiostwo.
- Cześć córciu - rzuciła matka całując mnie w policzek.
- No cze.- podparłam się rękami na oparciu krzesła.
- Poznaj.. yy.. to jest..
- ...Christian - przerwałam jej w pół słowa.
- Skąd go znasz?
- Ta.. Christian uczy mnie w-f.
- Co?
-No..
- To o niej mówiłeś?- to pytanie było skierowane do Chrisa.
- Ehem.
- Dziwne. Nigdy nie chodziła na żadne lekcje tańca.
- Jeszcze mało o mnie wiesz.- wtedy dopiero zrozumiałam, że chodzi zapewne o tą choreografię na konkurs tańca, który cudem udało nam się wygrać. Nie przewidziałam, że będzie aż taka konkurencja, a tu zaskoczka. - W każdym razie mniejsza o to. Mamy dopiero parę minut po szóstej, więc macie jeszcze trochę czasu żeby się zabawić, z tego co się orientuje pierwszą lekcję masz z drugą klasą, czyli tak jak ja masz na ósmą, więc mnie podrzucisz na lekcję. No. Cieszę się, że się rozumiemy. - Nie czekając na jego odpowiedź wyszłam z kuchni. Usłyszałam jeszcze tylko krótkie: "A to podstępna żmija" wypowiedziane z ust matki. Uśmiechnęłam się tylko sama do siebie i pokierowałam się do swojego pokoju. Wrzuciłam tylko parę zeszytów do plecaka. Siedziałam tak sobie czytając książkę, ale jakiś debil zapukał do drzwi. Na beszczelu władował mi się do pokoju. Kiedy zobaczyłam w drzwiach Christiana, kompletnie odechciało mi się czytać albo iść do szkoły. Po prostu nie lubię kolesia, noo...!

środa, 12 września 2012

Akcję 'Zniszczyć Perrie' uważam za rozpoczętą.- #1


Otworzłam lekko powieki. Za oknem było jeszcze szaro. Lekko dźwignęłam się na łokciach. Było mi zajebiście zimno. Zegarek pokazywał 9. Czyli nie był to zmierzch tylko szare londyńskie chmury zapowiadający kolejny deszcz. Założyłam szlafrok i ruszyłam do rodziców sypialni. Zastałam tam swojego ojca śpiącego w najlepsze.
-Znowu Pierdoliłeś się z Perrie? Jak mogłeś mnie zostawić samą, nie informując mnie o tym i zostawiając drzwi otwarte??
-O co ci dziewczyno chodzi?- odpowiedział pytaniem na pytanie nie otwierając nawet oczu.
-O to że pieprzysz się pewne z kolejną 19- latką, ty sobie wchodzisz i mi nic nie mówisz. W nocy przyszedł mój były chłopak i mnie zgwałcił. Czy ty kurwa nic nie rozumiesz.?
-Wyrażaj się gówniaro.Zapewnień znowu histeryzujesz.
-No jasne mama musi wyjechać w delegacje, ty w tym czasie zaliczysz połowę dziewczyn z miasta ale ja już ciebie nie obchodzę.
-Posłuchaj mnie.- powiedziałaś stając przede mną i kładąc mi ręce na ramiona.- twoja matka zdradza mnie tak samo jak ja ją. Nie rozwiedliśmy się tylko dlatego że ja jestem dyrektorem szkoły i by to zaszkodziło mojej reputacji, a że matka jest prawnikiem to również by to jej zaszkodziło. Da mi dupy raz na tydzień i to tyle nas łączy.Nie kochamy się i to tyle na rent temat. - rzucił wypychając mnie z pokoju.
-Tato! Jesteś cholernym egoistom! Interesuje cię tylko Ta twoja Piree.
-Nie Piree tylko Perrie. Kasy potrzebujesz? Ile? - rzucił sięgając do sejfu.- masz tu 300 funciaków i zejdź mi z oczu.
-Nie chce twojej Pierdolonej kasy.- rzuciłam w niego pieniędzmi.
-Jest 9 rano. Do tego jest sobota, wolne od szkoły. Chce wkońcu odpocząć, nie mam zamiaru użerać 6 dzień w tygodniu z jakimś rozmieszczonym bachorem. Dosyć mam ich nacodzień.
-Kurwa nic nie rozumiesz?
-No Kurwa w tym problem że nic nie rozumiem. Na co ty liczysz
.-Że ruszysz swoją dupei pójdziesz ze mną na policję!
-Policję? Po co znów?
-W nocy mnie zgwałcił mój były chłopak. Ile razy mam.jeszcze to powtórzyć.?
-Ta a ja się przespałem z Demi Lovato.
-Nie zartuj sobie nawet w ten.sposób.
-Dziewczyno nie obchodzi mnie z kim się bzykasz w nocy gdy mnie nie ma. Możesz to robić od 3 lat, a po za tym jesteś dorosła. I mnie w żadne gwałty nie wplątuj.- uciął krótko i zamknął nu drzwi przed nosem. A ja na beszczelu weszłam z powrotem.
-Czyli mnie nie pomożesz?
- Nie będę sobie psuł reputacji.
-Lepiej od razu.powiedz że cię.nie obchodzę.
-Pieprol, pierdol ja słucham.
-I że mi nie wierzysz.- wydarłam się
-Nie nie wierze ci, i nie pójdę z tobą na policję!- wrzasnął - a teraz spierdalaj.- rozpłakałam się i wybiegłam z sypialni ojca. Pobiegła do swojego pokoju zamykając za sobą drzwi na klucz. Osunęłam się na podłogę i zaczęłam mocniej i głośniej płakać.Zacznijmy od początku: Chociaż zapewne każda dziewczyna wstydzi się o tym mówić, a sama myśl że ktoś mógłby, a raczej zgwałcił jest dołująca postaram się nie postępować w ten sposób. Nie umiem znieść myśli że ojciec mi nie wierzy i nie chcę pomóc. Ale niby dlaczego mnie to nie dziwi?? Ma teraz swoją 'eks' to co go obchodzi córka? Dobra nie karze mu się mną opiekować albo co, ale by mógł mnie chociaż raz wesprzeć. czy ja na prawdę tak dużo wymagam.? Teraz jak każda inna dziewczyna zgwałcona pewnie nie powinnam nic nikomu mówić. Ale ja tak nie zrobię. Pokaże tym wszystkim dziewczyną które wstydzą się przyznać przed policją że zostały zgwałcona że można. Nie potrzebuje niczyjej pomocy. Dam sobie sama radę. Tak! właśnie tak zrobię. Wzięłam szybki prysznic i wybrałam jakieś ubrania z szafy. Zanim się bujnełam była już 12. Weszłam na posterunek policji tam przywitał mnie jakiś starsz oficer dyżurny.
-Chciałabym..- zaczęłam ale sama myśl powodowała u mnie chęć wymiotów, ale nie miałam na co czekać ani na co liczyć. Na wycofywanie było również za późno więc najlepiej jebnąć prosto z mostu i mieć to za sobą.- Eee.. poprostu zostałam zgwałcona.
-I przychodzi i pani mówi tak to po prostu
.-to aż takie dziwne?
-Tak bo zaledwie 10% kobiet po gwałcie to zgłasza i po za tym płaczą tu że chusteczk nie starcza.
-Aha to mam czekać i patrzeć aż będzie gwałcił następne dziewczyny?
-Nie, ale pani słowa nie są wiarygodne.
-Pana zadaniem nie jest oceniać czy moje słowa są wiarygodne tylko przyjąć zeznania.
-Dobrze więc proszę opowiadać wszystko od początku. -
Jak każdy normalny człowiek spałam. I wtedy do mojego pokoju wszedł mój były chłopak. I tak poprostu mnie zgwałcił.
-Czy był ktoś w domu oprócz pani.?
-Tak mój były chłopak.
-Pytam o domowników.?
-Chyba nie.
-Około której godziny w nocy to się stało.?
-Około 2. -czy kąpała się pani po gwałcie.?
-A co kurwa miałam przjść ze spermą na brzuchu?
-Ja rozumiem pani zdenerwowanie ale proszę się trochę opanować.
-Przepraszam.
-Więc na bym to skończyliśmy? ...a tak.. więc potrzebne będę badania ginekologa. Może pani udać się do swojego ginekologa albo my panią skierujemy do naszego zaufanego ginekologa.
-Nie jednak wolę do swojego.
- Po za tym będą potrzebne zeznania domowników.
-Matka wróci jutro ojciec jest w domu.
-Czy pani zmieniała pościel lub ruszała co kolwiek w swoim pokoju.?
-Nie wszystko zostało tak jak było. Dobrze mam nadzieję że chociaż tam znajdziemy ślady spermy.- coś tam mi jeszcze pierdolił a potem pojechaliśmy do ginekologa. Znaczy oczywiście sama weszłam ale gościu nie chciał mi nic powiedzieć o jego przypuszczeniach tylko chciał gadać z policjantem. Siedzę tu już w tej głupiej przychodni i czekam już z 15 minut na tego policjanta.
-Yy.. według badań i analizy doktora Copage dziś w nocy doszło do stosunku ale nie był to gwałt gdyż mnie ma żadnych obrażeń spowodowanych gwałtownym ruchem. Jedyne co pan Copage przypuszcza że ló był stosunek ale na który mogła by pani wyrazić zgodę. A więc diagnoza jest sprzeczna z pani zeznaniami
.-Czyli że niby ja się z nim dobrowolnie przespałam?
-Na to wygląda.
-To jest jakiś absurd- rzuciłam przeczesując włosy- mam nadzieję że w moim spokoju będzie coś potwierdzającego moją wersję.
-Oby.- Kiedy dotarliśmy do domu zastaliśmy tam mojego ojca i ją.
-Dzień dobry. - rzucił ojciec.
-Witam pańska córka zgłosiła gwałt. Potrzebujemy dowodów rzeczowych
. -Oczywiście proszę za mną. - rzekł ojciec i poprowadził ich do mojego pokoju. Zastanawiało mnie od kiedy on jest taki miły ale dobra. Poszłam do kuchni gdzie zastałam super zajebistą Perrie. Nawałam sobie soku i Usiadłam przy stole przeglądając dzisiejszą prasę.
-Już nawet nie raczysz się odezwać?- wstałam wkurzona i Podeszłam do niej przyciskając do jej klatki piersiowej wskazujący palec.
-A kim ty niby kurwa kim jesteś że masz mi mówić co mam robić?
-Kobietą twojego ojca.
-Ha ha. Kobietą..dobre sobie. Ty Dziewczynko jesteś płaska jak deska. Żeby być kobietą trzeba mieć coś tu- wskazałam na piersi.- nie wiem co ojciec w tobie widzi. Płaska, głupia i brzydka. Chyba leci na twoją kase. Chociaż nie..jest dyrektorem szkoły ma dosyć kasy.- udałam minę myśliciela.
-Posłuchaj niewychowana panno która nie wie jak się zachować w stosunku do starszych.
-nie to ty posłuchaj. To że ojciec z matką się nie kochają to nie znaczy że ty masz psuć między nami relacje. Nie chce cię widzieć więcej w moim domu, bo działasz mi na nerwy. Zapewne dajesz dupy połowie miasta..ale to już nie mój problem.Działasz mi na nerwy.
-Nie nawidze cię.-Chciała już wyjść ale ją zatrzymałam.Mój pomysł był genialny. Brakowało tylko nad moją głową zapalonej żarówki.
-Perrie..zaczekaj. Przepraszam cię.. Wcale tak nie myślę. Poprostu poniosło mnie. Ta całą sprawa z tym gwałtem...-zaczęłam udawać że płacze
. -Już dobrze. Rozumiem cię.
-Na prawdę? Oh...Perrie.-rzuciłam jej się na szyję pozorując przytulanie.
-Jasne.
-A nie pomyślałaś tak sobie żeby gdzieś polecieć, odpocząć od tego zgiełku?
-Wiesz to nie jest zły pomysł. Może zabiorę ze sobą twojego ojca.?
-To narazie nierealne. Ojciec ma szkołę i nie może od tak wyjechać na urlop.
-No cóż. Mówi się trudno. Może z innym razem z nim pojadę.
-Pomóc ci to wszystko zorganizować?
-Jeśli chcesz.
-To co wybierasz? Majora, Flo Rida , Miami, Hiszpania, Grecja?
-W Hiszpani już byłam, na Majorce też może teraz Miami
. -Świetny pomysł. Tam przynajmniej jest cały czas słońce.
-Noo. Będę miała okazję żeby się opalić. Mam już dosyć solarki.
-Więc chodźmy zabookować bilet.
-Oczywiście.- ruszyliśmy do salonu gdzie stał laptop ojca.
-Więc tak. Wylot dzisiaj eee.. 11:10 Pm, lub jutro o 10:30 am.
-10:30?? Za wcześnie. Nie wyśpie się.- zaśmiałam się
-Ok bilet zabookowany teraz hotel. 4 czy 5?
-Oczywiście że 5 gwiazdkowy.
-Dobra mam. Teraz tak.Jednoosobowy?
-Ehemm.
-Na jak długi okres?
-Tydzień. Albo nie! Zaszaleje. Dawaj dwa tygodnie.
-Ha ha. Masz musisz wypełnić swoje dane- podałam jej laptop. Po 5 minutach oddała.
-Ok. Poszło. Więc teraz tylko trzeba zrobić potwierdzenie rezerwacji. I mamy 3-4 godzinki na zaaaaaakupy. No przecież musisz ładniewyglądać  w Miami. Przecież jesteś gwiazdą i zna cię cały świat.
-Oj nie pochlebiaj mi- zaśmiała się.
-dobra. Leć do domu i zacznij się pakować. Resztę kupimy. A ja o 5 Pm będę u Ciebie.
-Okay. Pocałowała mnie w policzek i wyszła z domu. Ja tylko podskoczyłam z radości bo połowa mojego planu jest zrealizowana. Sprawdziłam w laptop ojca adres Perrie i skasowałam całą historię żeby ojciec się nie dopatrzył gdzie wyleciała Perrie. Za 10 minut wyszedł ojciec z funkcjonariuszami.
-Niestety nie znaleźliśmy żadnych oznak spermy, śladów gwałtu. Więc twoje oskarżenia nie mają żadnego potwierdzenia. Twój ojciec zeznał że był całą noc w domu czyli nie mamy podstaw do rozpoczęcia postępowania. Przykro mi i żegnamy.- Stałam tak i patrzyłam jak wychodzą. Wpadłam do pokoju jak torpeda. Nie było moich piżam, idealnie pościęlone łóżko. Wszystko wysprzątane. Ale jak to? To sprawa ojca. Na pewno. Wkurwiłam się jak nigdy. Ale pomyślałam o Kontynulacji mojego planu. Jak dobrze że ojciec nie ma mojego numeru. Napisałam go na kartce. Mam zamiar mu go dać jako numer Perrie żeby przechwycić wszystkie jego wiadomości. Za to co ojciec mi zrobił, cieszyłam się że podjęłam tą akcję.
Za to co mi zrobił ojciec należy mu się.ha ha. Chyba jeszcze nie wie na co mnie stać..   Akcję 'Zniszczyć Perrie' uważam za rozpoczętą.

________________________________

Cze :p

Trochę zwlekałam z dodawaniem rozdziałau ale obiecałam ze dzisiaj dodam więc dodaję :) Mam nadzieję że się domyślacie jaki jest pomysł Janette a jeśli nie to się dowiecie w krótce.

Mam nadzieję że pod tym rodziałem pojawi się tyle komentarzy co pod prologiem :D 

A następny rozdział nie wiem kiedy dodam, bo jutro mamy urodziny, w piątek jadę na zawody ( trzymajcie kciuki) więc nie wiem kiedy sę wezmę za pisanie :p

Tak apropo urodzin:
Jutro już 13.09 więc dla naszego kochanego Nialla Horanka najlepsze życzenia. 

Wczoraj Majka wymyśliła nową nazwę, więc nie ma Horalków , ani Góralków są HORANKI :D 

Kocham <3
Karlee.






wtorek, 4 września 2012

Prolog

      Usłyszałam ciche, ledwie słyszalne skrzypnięcie drzwi. W tej ciemności nie mogłam dostrzec nawet sylwetki osoby znajdującej się w mojej sypialni. Ze strachu przykryłam się pod samą szyję i wyczekiwałam jakiegokolwiek ruchu. Poczułam po chwili jak moje łóżko w okolicach nóg się ugina, co oznaczało że ktoś na nim usiadł.
- Tak bardzo tęskniłem za tobą, kochanie. - Nie wiedziałam czyj to głos. Na początku wydawało mi się, że to mój ojciec, ale kiedy zaczął mnie całować poczułam znów ten sam smak ust co przed kilkoma laty.
-Ty męska szowinistyczna świnio. - warknęłam i zepchnęłam go w mojego łóżka. - Skąd masz czelność jeszcze tutaj przychodzić, zakłócać mój spokój i ranić mnie ponownie. Nigdy ci śmieciu tego nie wybaczę. A teraz wypierdalaj z mojego domu, bo zaraz zawołam ojca.
- Możesz krzyczeć ile chcesz, twojego ojczulka nie na w domu. Nikt cię nie usłyszy, więc ta noc jest nasza, kotku.
- Od kiedy, kurwa, niby jestem zwierzęciem, co? Nie jestem twoim kotkiem i nigdy nie będę, żałuję że kiedykolwiek byłam. Nie byłeś wart moich uczuć. Za mało ci dawałam? Nie znałeś słowa miłość, dla ciebie liczyły się tylko sprawy łóżkowe. Żałuję, że uświadomiłam to sobie tak późno, jak już mnie zraniłeś.
- Masz rację byłaś genialna w łóżku. Robiłaś mi dobrze jak żadna inna.
- To po co mnie zostawiłeś? Nawet lepiej bo nie chciałabym być w związku z kimś, komu potrzebna byłam tylko na jedną noc do łóżka. Wiesz czego jeszcze żałuję? Że nie wypierdoliłam cię z mojego życia równie szybko jak cię poznałam.
-Nie dramatyzuj, bo co było i nie jest nie pisze się rejestr. Przejdźmy do szczegółów.
- Wal się.
- Nie będę walił siebie tylko ciebie. - Odsunęłam się na bezpieczną odległość, a on tak po prostu rzucił mnie na łóżko i zaczął całować. Po szyi, obojczyku i schodził coraz niżej. Próbowałam go odepchnąć, zwalić ze mnie, ale on nic. Był większy, silniejszy i stawiał opór.Żeby dostać się do moich piersi rozdał moją koszulę nocną.
- Janette! Nic się nie zmieniłaś. Jesteś tak samo cudowna jak kilka lat temu.
- Jesteś nienormalny... - Nie. Wiem że pragniesz tego tak samo jak ja.. .- Nie! Puszczaj! - Nic nie odpowiedział, tylko mnie zaczął rozbierać z bielizny! - Ty psychopato! - wydarłam się kiedy zdarł ze mnie już całe ubranie i zaczął zdejmować swoje spodnie. Jednak i tak nie miałam jak się wyswobodzić z uścisku jego dłoni. Wszedł we mnie gwałtownie. Zaczęłam okładać pięściami jego klatkę piersiową, jednak po chwili złapał mnie za nadgarstki i rozłożył po obu stronach mojej głowy. Krzyczałam, próbowałam mu się wyrwać, ale oczywiście na marne. Pochylił się nade mną i wtargnął z językiem do wnętrza mojej buzi. Nie oddawałam 'pocałunku', w pewnym momencie go ugryzłam. Odsunął się niezadowolony i wykonał mocniejsze pchnięcie, na wskutek czego krzyknęłam. Jego twarz wykrzywił złośliwy uśmiech. Wtulił twarz w moje piersi. Jedną z nich drażnił językiem, drugą natomiast bawił się ręką. Uwolnioną lewą dłoń przyłożyłam mu do szyi i spróbowałam odepchnąć. Był pochłonięty czym innym więc udało mi się odsunąć go na nieznaczną odległość. Spojrzał na mnie zirytowany. W końcu zrezygnowany sam odpuścił. Stanął przede mną ukazując swojego stojącego członka. - Bierz go - rozkazał, nie czekając na odpowiedź. Wplątał dłoń w moje włosy i przyciągnął głowę w jego kierunku. Zacisnęłam mocno usta, jednak rozwarł je wbijając palce w odpowiednie miejsca szczęki. Zaraz potem drugą dłoń również wplótł mi we włosy i zaczął poruszać moją głową w przód i w tył, coraz szybciej. Co chwila czułam uderzenia członka w tył ścianki gardłowej. Zaczęłam się krztusić. Odsunął mnie i bezceremonialnie pociągnął do góry szarpiąc za włosy. Pocałował mnie przelotnie, po czym docisnął mocno do ściany i znów wszedł we mnie. Nie miałam jak sprzeciwić się jego gwałtownym ruchom. Jęki zadowolenia wydobywane przez jego struny głosowe, nie były przeze mnie naśladowane.Wykonał mocniejsze pchnięcie i wyszedł całkowicie, po chwili obdarzając mój brzuch białą mazią.Następnie zaczął się ubierać jak gdyby nic, a ja bezsilnie opadłam na podłogę... _____________________________________________________

No Siema :p
Jak oto obiecałam prolog tak jest. Trochę wcześniej przed weekendem :D 

Nie wiem czy wam sie spodoba postać Janette i jej osobowość, ale mam nadzieję ;*

Polecajcie mojego bloga, troche trzeba go rozpowrzechnic a następny rozdziałek pojawi się niebawem :))
Dodawajcie się do obserwowanych i jeśli macie jakieś pytania to zadawajcie je w komentarzach, lub na ask.fm/Karlee1D.

Kocham, KARLEE. <3

niedziela, 2 września 2012

Noo siema ! :p



Więc jak widać zakładam mojego drugiego bloga .

Jak się zapewne wszyscy domyślaja będzie on o One Direction. <3

Bedzie on opowiadał historie osiemnastolatki, która... a zresztą wszystkiego dowiecie sie w 'prologu' który mam nadzieję pojawi sie przed weekendem.

Niestety juz jutro rozpoczęcie roku szkolnego, ale jakoś damy radę :D

Pocieszmy się tym że za 10 miesiecy znów będą wakacje xd.

Więc do następnego ;*

Karlee. ♥