W wyniku tak silnego wiatru, jej pofalowane włosy były całkowicie rozwiane, a pożółkłe liście latały między ławkami parku. Chmury kłębiasto- deszczowe zapowiadały ulewny deszcz. Kto wie czy nie będzie to burza. Dziewczyna idąc w stronę nieszczęsnego klubu modliła się w duchu, aby okazało się, że niemoże podjąć tam pracy. Sama myśl o tym ją brzydziła. Tańczenie w skąpym stroju przed młodymi napaleńcami, tatusiami zmęczonymi po ciężkiej pracy lub poprostu starymi facetami obrastającymi w tłuszcz. Poklepywanie ją po tyłku, prośba o wypięcie tyłka lub obmacywanie to standardowe rzeczy w tego rodzaju klubie. W tak krótkim czasie jej życie zmieniło się o 360°. Janette nie mieszkała już z rodzicami, utrzymanie siebie należało teraz do jej własnych obowiązków, nie uczyła już się, a praca, którą miała podjąć była najgorszą propozycją jaką kiedykolwiek mogłaby przyjąć..
Dziewczyna pociągnęła za klamkę. Jej odczucia były jeszcze gorsze niż za pierwszym razem kiedy tu wchodziła. W ciągu dnia muzyka nie grała tak głośno, tylko dość cicho- wystarczająco by móc rozmawiać. Ludzi nie było tak dużo.. spokojnie wszyscy siedzieli przy stolikach rozmawiając lub się śmiejąc. Janette rozejrzała się jeszczecraz dookoła poczym naciągnęła rękawy na dłonie i niechętnie ruszyła w konkretnym kierunku. Przy barze usiadła na miejscu na którym ostatnio siedziała. Obróciłam się w stronę sali. Obserwowała to co się tam dzieje. Na parkiecie jeśli tak to można nazwać tańczyło kilka par.
- Siła wyższa Cię zmusiła do powrotu tutaj?
-Tak, ja też się nie cieszę na twój widok.
-Normalnie napałasz miłością do mnie.
-No dobra.. koniec zabawy. Od kiedy zaczynasz?
-A kto powiedział, że wogóle 'zaczynam'?
-Z innego powodu byś tu nie przyszła.- nie odzywała się. Dobrze widziała, że mówiąc to miał rację.
- Przyjdź w czwartek, omówimy szczegóły. Od piątku zaczyniesz.- Mruknęła ciche 'dobra' poczym zbierając swoje rzeczy skierowała się w kierunku wyjścia. Kiedy przeszła kilka metrów zatrzymała się. Stała tak chwilę, ale po krótkim czasie obróciłam się. Koleś z uwagą przyglądał się jej. poczynaniom.
- Wiesz.. lubię cię..
- Eee...
-.. ale tak 50 metrów ode mnie.- Wygladało to jak jakąś scenka z amerykańskiego filmu. Opuszczenie tego miejsca było w tym momencie najlepszym co możnaby teraz zrobić. Przyprawiło by ją o jeszcze większą nienawiść do tego miejsca.
~~~~
Janette po powrocie do domu spędzała bezczynnie czas, który niemiłosiernie szybko leciał. Znudzona pogodą za oknem, totalną nudą usadowiła się na łóżku Annabel i Marius'a. Ze względu na tak wczesną porę na wielu programach leciały bajki. W normalnych realiach dziewczyna byłaby teraz w szkole, niestety wydarzenia sprzed kilku tygodni nie pozwalały jej na to. Na minimalne poprawienie humoru dobrym sposobem mogłaby być teraz muzyka. Wybrany kanał muzyczny prezentował się całkiem dobrze.
Rock'owe brzmienia idealnie pasowały do młodego, czystego głosu. Piosenka niestety szybko się skończyła, a pojawił się jakiś chłopak zapowiadający następną piosenkę. Z jego słów wynikało, że premiera była kilka dni temu. Kiedy na ekranie zobaczyłam One Direction 'Little Things' i wchodzących chłopaków do studia zamarła. Tam był Harry i 'James'...
-God.. Nie chcę na to patrzeć.- Widzenie chłopaków przyprawiało ją o dreszcze i sprawiało, że myślała o nich.
~~~~
Mijały minuty , które zamieniały się w godziny, godziny w dnie, a dnie w tygodnie. W tak szybkim tempie, Janette nie zauważyła, że jej życie znów się zmieniło. Były tylko dom - praca, dom - praca i tak przez cały czas. Dziewczyna na swoją 'pensję' nie mogła narzekać, bo jak na współczesne czasy była dosyć wysoka. Dodatkowo bynajmniej raz w tygodniu przychodził stały 'klient'. Był to młody chłopak, zaraz po studiach i chyba najlepszy flirciarz na jakiego mogła tu trafić. Sexowy brunet, który czarował dziewczyny wzrokiem. Lubił je nakręcać, a potem samotne i nieźle wstawione pozostawiał w barze. Nie praktykował, żadnych nowo poznanych dziewczyn, bo jak twierdził woli te sprawdzone dziewczyny niż jakieś niedoświadczone małolaty.
~~~~
Rozpoczęcie znajomości z Annabel i Mariusem nie było złym pomysłem.
Annabel była naprawdę miłą i uczynną dziewczyną. W prawdzie na początku Janette miała wrażenie, że jest ciut nieśmiała, ale z biegiem czasu zmieniła co do niej zdanie. Obie świetnie się dogadują, poza tym ani ona ani jej chłopak nigdy nie sprawiali problemu. Kiedy wraca po nocnej zmianie z pracy zawsze czeka na nią śniadanie. Mieszkanie jest zawsze wysprzątane. Co mam ba myśli mówiąc wysprzatane? Bo co można sprzątać w mieszkaniu w którym jest tak mało rzeczy....? Otóż w mieszkaniu wiele się zmieniło. Ściany zmieniły kolor, pokoje nie są już takie puste bo były tym teraz meble. Aczkolwiek
Janet ciągle dokupywała coś do swojego mieszkania to i tak była dumna z jego wyglądu.
-Ann, ja wychodzę.
- A kiedy wrócisz?
-Nie wiem jeszcze... w nocy albo rano. W każdym razie nie czekajcie na mnie, a jak wrócę to sobie coś zrobię do jedzenia- odpowiedziała poprzedzając pytanie Annabel. Obie się zaśmiały równocześnie.
-Tylko uważaj na siebie.- pouczyła ją jak każdego razu kiedy Ta szła do pracy.
-Okey.- ucałowała ją w policzek poczym wyszła. Droga do klubu nie zajmowała jej więcej niż 20 minut. Spokojnym krokiem dążyła do wcale nie chcianej pracy. Do klubu weszła tylnim wejściem jak zwykle. Wychodząc jak zawsze z przedsionka na sale orientowała się czy jest duzi klientów i czy dziewczyny które tam są nie potrzebują pomocy. Jeannette że spokojem wkroczyła na zaplecze gdzie z szafki wyciągnęła swój strój i poszła do przebieralni. Teoretycznie dziewczyna miała dwa sroje. Jeden stanowił czerwony gorset, a drugi skąpe majtki i koronkowy staniczek. Kiedy nie ma tak dużo klientów zakładała czarny gorsetu i czerwoną spódnice, wtedy zazwyczaj wychodziła na salę gdzie pomagała jednej z kelnerek. Wiedziała, że zawsze pomoc jest przydatna. -
-Hay przystojniaku..- uśmiechnęła się do barmana siadając na wysokim krześle przed ladą.
-Cześć ślicznotko.- uśmiechął się do niej ukazując białe ząbki. -Coś się ciekawego działo?
-Nic nadzwyczajnego. Jakiś zazdrosny koleś o laskę się dosadził do jakiegoś drugiego.
-Ten co zawsze?
-Nie.. Jakiś nowy.. Wcześniej ani jego ani jej tu nie widziałem.
-Doprawdy?- uśmiechnęła się cwaniacko.
-Yep.
-Tej dziewczyny ostatnim razem też Nigdy wcześniej nie widziałeś?- kontynuowała uśmiechając się. Chłopak chciał już coś powiedzieć, ale w pewnym momencie roześmiał się. Opanowując napad śmiechu pochylił się nad ladą pytając:
-Wyczuwam nutkę zazdrości?
-Wyczuwa nutkę ciekawości?
-Ah.... Brałbym.
-Znów...? - odpowiedziała udając zdziwienie.
-Wyglądasz sexownie.
-Gdybyś był 'szefem' na którego trafiłam już nie raz stojącego za barem chyba bym cię zgnoiła, ale boga sexu? Nu, nu.. Zbyt brutalne. - puściła mu oczko biorąc z lady karty.
-Dla mnie poproszę to co zwykle.- puściła mu oczko i poszła na salę w kierunku stoliczka do którego właśnie przysiadło kilka osób.
*
Przyspieszony oddech, szybsze bicie serca, kropelki potu beztrosko spływają po jej idealnie gładkiej skórze. Jej ciało ociera się o zimną rurę, która daje jej chwilę ukojenia.
Na podeście, za cieniutkimi paseczkami majtek, lub mieseczką biustonosza- wszędzie były papierowe banknoty, które tak bardzo cieszyły jej oczy. Po chwili poszła do niej druga dziewczyna, gotowa do zastąpienia jej.
- Mała zbieraj kasę. Masz swojego klienta, czeka w pokoju.
-Dzięki.- puściła jej oczko i zbierając pieniądze ostatni raz wypięła tyłek do mężczyzn tam siedzących, poczym zeszła idąc do baru.
~~~~~~~~~~
Witajcie.
Wiem, że to jest jeden z gorszych rozdziałów, ale jednym z realnych wytłumaczeń jest to, że przez ostatni tydzień byłam strasznie chora i dlatego nic nie napisałam, poprostu brakło mi sił.
Zakończyłam rozdział w tym momencie, ponieważ pod tym powinien pojawić się opis scenki w 'pokoju', ale poprostu nie chcę zamieniać tego bloga w jakieeś opowiadanie erotyczne, więc postanowiłam nie pisać tego tu, aczkolwiek mam to już napisane. Mam nadzieję, że nie będziecie się na mnie gniewać.
Jeśli są jakieś błędy to przepraszam, ale sytuacja i miejsce w którym się znajduję, nie pozwalają mi na dobre sprawdzenie tego.
Karlee.
Ej ludzie ! Co z Wami jest? ; o
OdpowiedzUsuńJeszcze niedawno było tu pobkilka komentarzy, a tu rzadnego.. o.o
No nic :) Jestem tu pierwszy raz i dopiero zaczęłam czytać tego bloga. Jest super, a szczególnie ta akcja z przygarnięciem bezdomnych.. *-* A tym 'Jamsem' jest nie kto inny tylko LOUIS ! Zgadłam? ;D
Pozdrawiam
/Camilla
rozdziql genialny ;* choc mialam nadzieje ze nie przyjmir ona trj pracy ;( ale to nic :) pisz szybko nastepny rozdzial <3
OdpowiedzUsuń