Dziewczyna spojrzała ukradkiem na leżącego chłopaka. Jej źrenice się momentalnie powiększyły .-kiedy zobaczyła te same rysy twarzy, tego samego koloru oczy i włosy.
-Janette.. Coś się stało?
-Bo.. ten.. tam.. był.. no wiesz..
-Eee..? Nie wiem..?
-No, bo tam był taki sam chłopak jak ty.- dziewczyna nerwowo zastukała palcami w framugę drzwi.
-Marius ma brata.. bliźniaka.
-Ale nie widziałem, że on tu mieszka. Dawno go nie widziałem.
-No.. więc czas odnowić rodzinne znajomość. Ja tymczasem znikam. - dziewczyna wyszła i skierowała się do 'swojego pokoju'. Pomieszczenie nie było jeszcze wcale urządzone. W gruncie rzeczy dziewczyna zastanawiała się nad ' zwiedzeniem jakiegoś sklepu meblowego' co zapewne było lepsze niż chodzenie po mieście w poszukiwaniu pracy, no ale w końcu jak narazie bez mebli też można żyć, a bez pieniędzy raczej nie. Po głowie dziewczyny wciąż krążyły myśli gdzie by mogła dostać pracę. Dziewczyna spojrzała ukradkiem na chłopaka leżącego. Jej źrenice się momentalnie powiększyły .-kiedy zobaczyła te same rysy twarzy, tego samego koloru oczy i włosy.
-Janette.. Coś się stało?
-Bo.. ten.. tam.. był.. no wiesz..
-Eee..? Nie wiem..?
-No, bo tam był taki sam chłopak jak ty.- dziewczyna nerwowo zastukała palcami w framugę drzwi.
-Marius ma brata.. bliźniaka.
-Ale nie widziałem, że on tu mieszka. Dawno go nie widziałem.
-No.. więc czas odnowić rodzinne znajomość, a ja znikam. - dziewczyna wyszła i skierowała się do 'swojego pokoju'. Pomieszczenie nie było jeszcze wcale urządzone. W gruncie rzeczy dziewczyna zastanawiała się nad ' zwiedzeniem jakiegoś sklepu meblowego' co zapewne było lepsze niż chodzenie po mieście w poszukiwaniu pracy, no ale w końcu jak narazie bez mebli też można żyć, a bez pieniędzy raczej nie. Po głowie dziewczyny wciąż krążyły myśli gdzie by mogła dostać pracę.
Obeszła już jakąś pizzerię, w której na jej nieszczęście nie potrzebowali kelnerki, odwiedziła parę innych barów, sklepów wielobranżowych opraw supermarketów.Za każdym razem, odrzucali ją z powodu braku wykształcenia lub choćby nawet nie ukończonej szkoły. Załamana powoli wśród dość sporego tłumu tułała się do domu. Weekendy nigdy były dniami kiedy na ulicy byłoby mało ludzi. Co chwile ktoś wdeptywał jej na buty, uderzał z łokcia, lub choćby całkiem przypadkowo popychał próbując na kogoś innego nie wpaść. Czując jak ludzie okładają ją gardzącym spojrzeniem delikatnie podnosiła głowę by lekkim skinieniem przeprosić lub rzucić ledwo słyszalne w tym tłumie 'przepraszam'. Mało było ludzi, którzy robili to pierwsi albo uśmiechali się do niej przyjaźnie. Setki ludzi podążających do domu, na zakupy lub ciągnących za sobą znudzonych tą monotonią dzieci. Swój wzrok znów ciągła po nierówno ułożonej kostce brukowej na której było już widać ślady starości. Kiedy głosy ucichły, nikt już się o nią nie obijał podniosła delikatnie podbródek lustrując miejsce w którym się znajduje. W świetle księża można było dostrzec stare, obdrapane mury, cichy i ciemny zaułek w którym było dość niebezpiecznie. Wokoło żadnej żywej duszy. Obróciła się kilka razy wokół własnej osi i powolnym krokiem skierowała się w wąską uliczkę, która z każdym krokiem się rozszerzała. W oddali dało się usłyszeć głośne dźwięki muzyki. Budynki wyglądały na nowo pobudowane, w około lampy, a na wprost budynku jedna, szeroka droga do głównej ulicy. Wyglądało to mniej więcej tak jakby Janette przypadkowo bocznymi uliczkami dotarła do jakiegoś klubu dk którego prowadzi główna droga.
Pociągnęła za drzwi, za którymi ujrzała tłum ludzi i do uszu dobijała się głośna muzyka o dużej wysokości decybeli. Bezradnie przeciskała się między spoconymi ciałami, napalonymi chłopakami i podnieconymi dziewczynami, które czekały na jakieś 'ciacho', które będzie w stanie zaspokoić ich i swoje własne potrzeby seksualne. To właśnie dziewczyna wyczytała z oczu co drugiej tańczącej pary.
Dążąc dalej w głąb dyskoteki, na sali ujrzała klatki w których tańczą dziewczyny, fotele i stoliki. Trudno określić w kilku słowach jak to wszystko wygląda, bo dla Janette było to obrzydliwe. w drugim końcu sali zobaczyła przymocowane do sufitu i podestu rury, na których wiły się młode dziewczyny. Swoimi zgrabnymi ciałami, skromnie ubranymi prowokowały chłopaków uważnie im się przyglądających. Na widok ich wypiętego tyłka ślinka im Ciekła po brodzie. Cóż za klub.. Janette patrzyła lekceważąco na wszystkich ludzi. Przysiadła na wysokim, obrotowym krześle opierając się o zimną ścianę.
-Co podać?- zapytał dość wysoki brunet zza lady.
-Eeeee.. sok pomarańczowy.- chłopak nalewając sok, przejechał wzrokiem po ciele dziewczyny.
-Nowa?- zapytał unosząc jedną brew.
-W jakim sensie?
-Jesteś tu pierwszy raz?
-Taaa, nawet nie wiem jak tu trafiłam.
-Łatwo poznać nowych..
-Jak?
-Nowe dziewczyny zawsze się rozglądają, nigdy nie biorą alkoholu, a po za tym jak zobaczysz nową sama ją poznasz.
-Skąd to wiesz?
-Dosyć długo tu pracuje.
Spójrz na Tą laske- wskazał dyskretnie palcem na jedną dziewczynę- gdybyś ubrała się jak ona nie byłoby z tobą najlepiej.
-Czemu?
-Zaobserwuj ją.- dziewczyna cały czas zerkała na laskę wskazaną przez chłopaka. Kiedy przeciskała się między ludźmi, podszedł do niej od tyłu jakiś chłopak tańcząc za nią. Po jedynym 'dzikim' tańcu oboje udali się do stolika gdzie siedziała grupka chłopaków.
-Oni mają jakąś taktykę czy co?
-Najwyraźniej tak. Z tego co zaobserwowałem pracując tutaj to jest ona taka: jeśli dziewczyna chce pić, to ją upijają, a jeśli bierze coś bez alkoholu doprowadzają ją do stanu 'nieważkości'.
-Znaczy że pigułka gwałtu?
-Wiesz, w zależności co mają ze sobą.
-Czemu mi to mówisz?
-Bo chcę cię ostrzec.
-A jej nie chcesz ostrzec?
-Ona mnie nie interesuje.- dziewczyna niezbyt zrozumiała słowa słowa chłopaka. Obróciła się na krześle, przodem do chłopaka.
-Słucham?!
-Chciałem przez to powiedzieć że świetnie byś tu pasowała.
-No chyba cię Koleś Pojebało. Nie będę dawała dupy takim napalonym skurwysyną, których nie obchodzą uczucia innych. Chcą tylko sobie sprawić przyjemność, a...
-Właśnie taka jest rola dziwki; ma za zadanie sprawić komuś przyjemność.
-Nie będę dawała dupy za kase. -Przecież nie musisz dawać dupy. Zawsze przecież możesz tańczyć.
-Noo chyyyyba nieeee!- zbulwersowana propozycją zaczęła szukać pieniędzy w spodniach. Chciała jak najszybciej wyjść z tego zjebanego klubu.
-Nie szukaj pieniędzy, prezent od firmy.
Ale weź wizytówkę. Jak jeszcze kiedyś zmienisz zdanie zadzwoń. Zawsze będzie tu miejsce dla Ciebie.- Janette
pospiesznie wyszła z baru i szybkim krokiem zmierzała do domu. Przerażała ją świadomość o propozycji pracy jako tancerka w jakimś klubie 'go go'...
~~~
Witajcie kochane!
Przepraszam, za moją tak długą nieobecność, ale musiałam trochę odetchnąć, a po drugie nie potrafiłam tego napisać.
Nie wiedziałam jak to mam zacząć, a jeśli już mi się to udało to dalsza część nie nadawała się do publikacji.
W następnych kilku rozdziałach życie Janette wywróci się do góry nogami, wszystko się pokomplikuje. Annabel i Marius, będą się starali wyprzeć ją, ale czy to im się uda?
Kocham<3
Karlee.